Lothar zdecydowanym ruchem podał rękę Ulfowi. Ale że w dłoni miał miecz... Nie brał zamachu by nie dać czasu na reakcję, wierzył w ostrze, które z jakiegoś powodu traktowało zbroje jak papier.
- Nie. Nie lubię zdrajców tak samo jak oddających cześć demonom czarnoksiężników - powiedział. Ktoś kto z taką łatwością godzi się zdradzić swoich gospodarzy równie łatwo zdradzi nowo poznanych "sprzymierzeńców". A poza tym nikt nie będzie wyzywał Lothara, prawego (no, zazwyczaj) szlachcica, od wrogów Cesarza i Imperium. Taka zniewaga wymagała natychmiastowego pomszczenia.