Tamara poprowadziła swojego gościa schodami w dół, a następnie szerokim korytarzem do jednej z sal, gdzie wystawiane były dzieła uznane tak tu pod powierzchnią oceanu jak i na jego powierzchni za klasykę. Barman, w końcu nie bezimienny, wyglądał na szczerze zainteresowanego wystawą. Przystawał przy eksponatach, dając sobie czas by się im dobrze przyjrzeć.
- Czy to oryginały? Repliki? Pół na pół, czy też zwyczajnie nie powinienem zadawać takich pytań? - zapytał mimo wszystko, spoglądając na obraz Van Gogha.
Tamara przybliżyła usta do ucha swojego towarzysza, tak że mógł poczuć jej oddech na gołej skórze i szepnela
- Lepiej nie wiedzieć. To rozbudza zmysły.
- No tak. Niewiedza jest przecież błogosławieństwem - pozwolił sobie nawet na krótki wybuch śmiechu. - Nawet w mieście nauki.
- W świecie sztuki jest nieco inaczej.
- Pogłębisz dla mnie tę myśl Tamaro?
- Sztukę najbardziej kochają ignoranci i kochają udawać że nimi nie są. Zwłaszcza w kwestii sztuki - wyjaśniła pani kustosz przyglądającsię uważnie obrazowi. Przechylila przy tym lekko głowę eksponując, świadomie lub nie, szyję.
- Chyba się zgubiłem - odparł na takie słowa barman. - I nie jestem przekonany, czy powinienem brnąć w ten temat.
Możliwe, że kobieta poczuła przebiegające po niej szybkie spojrzenie. Ale możliwe też, że miała jedynie takie wrażenie.
- Bo to brzmi, jakby sztuka zrozumiana, traciła swoją magię. A na to nie jestem gotowy.
- Sęk w tym, że tacy ludzie udają tylko, że ją rozumieją i tym sposobem zabijają tę magię - Tamara odwróciła się przodem do swojego towarzysza. - Nie zastanawiaj się zatem czy to oryginał czy replika. Podziwiaj jego piękno.
- Tak też będę robił - uległ, ale jakoś stracił zainteresowanie obrazami. Spoglądał na Tamarę, która przeszła do kolejnego obrazu
I zaczęła z pasją opowiadać swojemu towarzyszowi o dziele, jego historii i przesłaniu. A ten słuchał. Z zainteresowaniem, pilnie. Nawet dopytywał o szczegóły, które go szczególnie zaintrygowały. Nie był w tym sztuczny, nie powodowała nim chęć przypodobania się kobiecie. Jedynie ciekawość. A gdy już Tamara skończyła swój mały wykład, zadał osobiste pytanie.
- A który z tych obrazów najbardziej się pani dzisiaj podoba?
- Ten - odpowiedziała bez wahania Tamara prowadząc swojego gościa kilka obrazów dalej.
- “Gwiaździsta noc” - Tamara z wielką pasją opowiadała o samym obrazie. O jego walorach i kunszcie twórcy. Barman wysłuchał wszystkiego z uwagą, nie przerywając. Dopiero, gdy kobieta umilkła pozwolił sobie na kolejne pytanie.
- Wierzysz, że sztuka, którą lubimy zdradza prawdę o nas samych?
- Pewną prawdę - Le Paige przeniosła powoli wzrok na Conwaya. - Z pewnością mówi dużo o naszych pragnieniach. O naszych tęsknotach.
- Gwiazdy zatem. To całkiem dobra tęsknota - przyznał, kiwając powoli głową.
- Niestety nie spełniona - w tym stwierdzenie dało się wyczuć tę tęsknotę.
- Dość romantycznie - zauważył. - Nawet, jeśli trochę smutno.
- Jestem w pracy, zapomniałeś? - Dodała z przesadnym oburzeniem Tamara.
- A romantyzm to nie sztuka? - Conway uniósł w zdziwieniu brew.
- W malarstwie akurat jest on niejednolity i ciężko go na pierwszy rzut oka odróżnić od klasycyzmu czy realizmu.
- I stąd taka gwałtowna reakcja? - mężczyzna pozwolił sobie na uśmiech.
- Ponieważ jestem w pracy? - Zapytała przekornie choć wesoło pani kustosz.
- Nie wiedziałem, że w tym muzeum nie można mówić o… - udał, że musi się powstrzymawać. - Tej epoce na “r”.
- I paru innych rzeczy jeszcze nie można w tym muzeum robić - Tamara udawała, że straszy swojego gościa.
- To tak bardzo restrykcyjne, że aż zastanawiam się, czy nie pójść gdzie indziej.
- Gdzie na przykład chciałbyś udać się po opuszczeniu tego przybytku rozkoszy kultularnej?- Pytanie zadane było figlarnym tonem.
- Pomyślmy. Wiem jak się nazywasz i ty już wiesz jak ja - wyprostował jeden palec. - Wiesz, gdzie pracuję, ja już też wiem, gdzie ty - wyprostował drugi. - Wiesz, gdzie mieszkam, ale ja nie wiem gdzie ty - zakończył ze śmiałością, której do tej pory Tamara w nim nie obserwowała.
Kobieta uniosła brew, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Czy zamienisz zatem te mury - wskazała ręką dookoła - na coś znacznie skromniejszego? Gdzie przy lampce wina i w bardziej kameralnej atmosferze będziemy mogli dalej o sztuce podyskutować?
- Byłoby to dla mnie zaszczytem - przyznał. - Nie wspominając o tym, że znaleźlibyśmy się wtedy na równym gruncie.
- Zatem… - Tamara wskazała drogę ku wyjściu - Zapraszam.