Furgil puścił przodem nowo poznanych towarzyszy i zgasił swoją pochodnię. Biegł ostatni. Gobliny jak zwykle jazgotały agresywnie, a Trolle warczały i krasnolud podejrzewał, że parchate kutafony wyniuchały zapach jego dawno nie mytej rzyci, tudzież przepoconych onuc.
Zobaczył liny wskazane przez Gnimnyra. Wspinaczkę podjął jako ostatni. Czekał spokojnie, który z dwójki szybciej się podciągnął i pierwszy dotrze na górę. Wtedy tym sznurem chciał ruszyć na lepsze taktycznie, z góry upatrzone pozycje.