23-01-2020, 17:46
|
#178 |
| - Deszczyk sobie pada, dobre sobie. Nie jestem z cukru, nie bój się - odpowiedziała kobieta, poprawiając uchwyt ręki na glewi i odwracąc wzrok do zaklinacza. - Jeśli dziewka ma się obudzić, mamy ją zabrać do jej domu, nie siedzieć sobie na bankietach. Jeśli naszym "szanownym" gospodarzom naprawdę na niej zależy, zrobią to sami. Jeśli nie, trudno, nie porwę jej z zamku. Obróciła się, wzruszając ramionami. Nie konsultując się z nikim na zamku skierowała swoje kroki do wyjścia z zamczyska, zamierzając wrócić na obcy szlak.
|
| |