Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2020, 18:24   #70
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Obudził się na wielkim łożu. Znał je, tak jak i pokój, w którym się znalazł - to była komnata, którą przydzielono mu na Dworze Snów.
Nie był w niej jednak sam. Na fotelu, ze skrzyżowanymi nogami siedziała piegowata, ryża dziewczynka, skądinąd znana mu jako Królowa.

- Och Leith, naprawdę jesteś jak wrzód na tyłku. - Powiedziała, wzdychając przy tym. - Dałam ci moc, dałam ci spokój, dałam ci twoją słodką księżniczkę... a ty zamiast pomagać, jak mówi proroctwo, tylko przeszkadzasz.
Leith przetarł oczy, dzięki czemu mógł nie tylko sprawdzić czy ma oczy, ale też, że ma rękę, oraz w ciele czucie. Wszystko funkcjonowało bez zarzutu, jakby do walki z Vasco nigdy nie doszło.
- Może to zła przepowiednia? - powiedział w końcu bo nie było powodu by milczeć a to była myśl która naprawdę mu się malowała. - Nie znam tej o której mówisz i w ogóle nie przywiązuje uwagi do proroctw. Ale z tego co słyszałem, raczej nie spełniają się tak jak by się chciało. Skąd wiesz, że przeszkadzam? ja nie czytam o własnym życiu w jakiejś księdze napisanej przez wieszcza, ja je żyje tu, teraz i dziś. Więc zamiast mówić do mnie jak do postaci z bajki, po prostu powiedz mi czego chcesz. - zaproponował.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko.
- Czego chcę... chcę złożyć ci propozycję, Leith. Widzisz, ty i Ulv wybraliście zły przedmiot. Po prawdzie właśnie leżysz w kałuży krwi i umierasz. Athos ci nie pomoże, bo Ulv go zabił. Vasco ci nie pomoże, bo nie żyje. No i nie miałby powodu, a ten idiota Ulv właśnie wpuścił do swojej głowy wielkiego robala i sam ma kłopoty. Twoja księżniczka też nie przyjdzie ci z ratunkiem, dopóki artefakt działa. Wszystko wskazuje na to, że umrzesz. Chyba że zawrzesz ze mną... układ.
Aya podparła pyzate policzki dłońmi.
- Propozycja jest prosta. Nie dam ci tam zginąć, a w zamian ty, bez względu czy będzie to za tydzień, za rok, czy za sto lat, zjawisz się bezzwłocznie na moje wezwanie i przez jedną dobę będziesz słuchał tylko moich rozkazów. A zatem - ofiaruję ci przeżycie w zamian za jeden dzień służby u mnie. To chyba nie jest taka zła cena, co?
- Przyjmuję. - powiedział Leith patrząc się na Królową.
Dziewczynka uśmiechnęła się promiennie.
- Cieszę się, że zachowałeś zdrowy rozsądek. A zatem wracaj i wołaj swoją księżniczkę. Bariera Vasco już wam nie będzie przeszkadzać.
To rzekłszy, skierowała wewnętrzną stroną dłonie w kierunku Leitha, jakby go popychała. I faktycznie poczuł się wepchnięty w swój ból, zmęczenie, poranione, krwawiące ciało. A jednak czuł się znów żywy, jakby ktoś tchnął w niego siły. Kamień lśnił na jego piersi tak, że jego blask przenikał nawet odzienie.
Leith zdążył powiedzieć tylko jedno słowo, w jego umyśle pojawiło się tylko jedno miejsce, tam, gdzie ostatnio ją widział. Tam, gdzie chciał teraz się znaleźć.
- Aurora.
Pojawił się w ich prowizorycznym obozie. Nie widział Seleny, ale zobaczył ją - księżniczkę. Siedziała na ziemi, oparta plecami o skałę, z mieczem na kolanach, jakby na coś czekała. Jej wzrok był zwrócony w kierunku ruin. A jednak, gdy Leith zupełnie bezgłośnie zmaterializował się niedaleko z boku, wiedziona jakimś impulsem obróciła głowę w jego stronę. Złociste oczy zrobiły się wielkie ze zdziwienia i pełne troski.
- Leith? Leeith! - krzyknęła, rzucając się w jego stronę.
Mężczyzna zdążył jeszcze machnąć ręką na “powitanie” nim jego twarz zaczęła opadać, by wtulić się w piach i żwir. Zamiast nich jednak znalazła się na kolanach Aurory. I choć zbroja nie należała do najwygodniejszych poduszek, ta wydawała się idealna.
Dłonie księżniczki same odnalazły najgorsze rany bękarta, poruszając się po jego ciele nerwowo, ale precyzyjnie. A gdy zatrzymały się, Leith poczuł bijące odeń ciepło, wręcz gorąco, jakby ktoś przyłożył mu do pleców i szyi rozgrzane węgle. Tylko, że te zamiast palić, leczyły go.
- Mmmm… - mruknął mężczyzna gdy kojące czary zasklepiły jego rany. Wciąż nie stawał się silniejszy, ale przynajmniej nie stawał się już bardziej słaby.
- Rudy leży… - udało mu się powiedzieć.
- A Ulv, Athos? - zapytała, lekko nim potrząsając, by jeszcze nie odpłynął.
- Leżą, Athos w dwóch częściach, Ulv…
- Odpoczywaj. - powiedziała miękko Aurora, a on czuł ogromną chęć, by poddać się jej poleceniu. I tylko fakt, że jego głowa została złożona na jakimś materiale, a nie kolanach księżniczki burzył tę cudowną perspektywę osuwania się w niebyt.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline