|
Obudził się na wielkim łożu. Znał je, tak jak i pokój, w którym się znalazł - to była komnata, którą przydzielono mu na Dworze Snów.
Nie był w niej jednak sam. Na fotelu, ze skrzyżowanymi nogami siedziała piegowata, ryża dziewczynka, skądinąd znana mu jako Królowa.
- Och Leith, naprawdę jesteś jak wrzód na tyłku. - Powiedziała, wzdychając przy tym. - Dałam ci moc, dałam ci spokój, dałam ci twoją słodką księżniczkę... a ty zamiast pomagać, jak mówi proroctwo, tylko przeszkadzasz.
Leith przetarł oczy, dzięki czemu mógł nie tylko sprawdzić czy ma oczy, ale też, że ma rękę, oraz w ciele czucie. Wszystko funkcjonowało bez zarzutu, jakby do walki z Vasco nigdy nie doszło.
- Może to zła przepowiednia? - powiedział w końcu bo nie było powodu by milczeć a to była myśl która naprawdę mu się malowała. - Nie znam tej o której mówisz i w ogóle nie przywiązuje uwagi do proroctw. Ale z tego co słyszałem, raczej nie spełniają się tak jak by się chciało. Skąd wiesz, że przeszkadzam? ja nie czytam o własnym życiu w jakiejś księdze napisanej przez wieszcza, ja je żyje tu, teraz i dziś. Więc zamiast mówić do mnie jak do postaci z bajki, po prostu powiedz mi czego chcesz. - zaproponował.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko.
- Czego chcę... chcę złożyć ci propozycję, Leith. Widzisz, ty i Ulv wybraliście zły przedmiot. Po prawdzie właśnie leżysz w kałuży krwi i umierasz. Athos ci nie pomoże, bo Ulv go zabił. Vasco ci nie pomoże, bo nie żyje. No i nie miałby powodu, a ten idiota Ulv właśnie wpuścił do swojej głowy wielkiego robala i sam ma kłopoty. Twoja księżniczka też nie przyjdzie ci z ratunkiem, dopóki artefakt działa. Wszystko wskazuje na to, że umrzesz. Chyba że zawrzesz ze mną... układ.
Aya podparła pyzate policzki dłońmi.
- Propozycja jest prosta. Nie dam ci tam zginąć, a w zamian ty, bez względu czy będzie to za tydzień, za rok, czy za sto lat, zjawisz się bezzwłocznie na moje wezwanie i przez jedną dobę będziesz słuchał tylko moich rozkazów. A zatem - ofiaruję ci przeżycie w zamian za jeden dzień służby u mnie. To chyba nie jest taka zła cena, co?
- Przyjmuję. - powiedział Leith patrząc się na Królową.
Dziewczynka uśmiechnęła się promiennie.
- Cieszę się, że zachowałeś zdrowy rozsądek. A zatem wracaj i wołaj swoją księżniczkę. Bariera Vasco już wam nie będzie przeszkadzać.
To rzekłszy, skierowała wewnętrzną stroną dłonie w kierunku Leitha, jakby go popychała. I faktycznie poczuł się wepchnięty w swój ból, zmęczenie, poranione, krwawiące ciało. A jednak czuł się znów żywy, jakby ktoś tchnął w niego siły. Kamień lśnił na jego piersi tak, że jego blask przenikał nawet odzienie.
Leith zdążył powiedzieć tylko jedno słowo, w jego umyśle pojawiło się tylko jedno miejsce, tam, gdzie ostatnio ją widział. Tam, gdzie chciał teraz się znaleźć.
- Aurora.
Pojawił się w ich prowizorycznym obozie. Nie widział Seleny, ale zobaczył ją - księżniczkę. Siedziała na ziemi, oparta plecami o skałę, z mieczem na kolanach, jakby na coś czekała. Jej wzrok był zwrócony w kierunku ruin. A jednak, gdy Leith zupełnie bezgłośnie zmaterializował się niedaleko z boku, wiedziona jakimś impulsem obróciła głowę w jego stronę. Złociste oczy zrobiły się wielkie ze zdziwienia i pełne troski.
- Leith? Leeith! - krzyknęła, rzucając się w jego stronę.
Mężczyzna zdążył jeszcze machnąć ręką na “powitanie” nim jego twarz zaczęła opadać, by wtulić się w piach i żwir. Zamiast nich jednak znalazła się na kolanach Aurory. I choć zbroja nie należała do najwygodniejszych poduszek, ta wydawała się idealna.
Dłonie księżniczki same odnalazły najgorsze rany bękarta, poruszając się po jego ciele nerwowo, ale precyzyjnie. A gdy zatrzymały się, Leith poczuł bijące odeń ciepło, wręcz gorąco, jakby ktoś przyłożył mu do pleców i szyi rozgrzane węgle. Tylko, że te zamiast palić, leczyły go.
- Mmmm… - mruknął mężczyzna gdy kojące czary zasklepiły jego rany. Wciąż nie stawał się silniejszy, ale przynajmniej nie stawał się już bardziej słaby.
- Rudy leży… - udało mu się powiedzieć.
- A Ulv, Athos? - zapytała, lekko nim potrząsając, by jeszcze nie odpłynął.
- Leżą, Athos w dwóch częściach, Ulv…
- Odpoczywaj. - powiedziała miękko Aurora, a on czuł ogromną chęć, by poddać się jej poleceniu. I tylko fakt, że jego głowa została złożona na jakimś materiale, a nie kolanach księżniczki burzył tę cudowną perspektywę osuwania się w niebyt.
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |