Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2020, 20:48   #102
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Miejsce wybrane przez Zorę było dość często odwiedzane przez innych wędrowców i spełniało wszystkie wymagania, by mile spędzić parę chwil podczas południowego odpoczynku.
Coverfly spałaszował z zapałem wszystko, czym częstował go Karl.
- Gdy tylko dotrzemy do "Pawiego Oka" - powiedział - stawiam wam wystawną kolację.
- Zanim dotrzemy do Pawiego Oka, wiedz, że nie będziemy nadstawiać za ciebie karku w sprawie tej dziewki - ostrzegała Zora, jednocześnie obserwując kształtną pupę Arii, która akurat pochylała się nad plecakiem by wyjąć z niego bukłak z wodą.
Grajek zrobił dość smętną minę, ale zaraz się uśmiechnął.
- Jestem pewien, że nie będzie takiej potrzeby - powiedział, po czym przeniósł wzrok tam, gdzie spoglądała Zora. Natychmiast jednak udał, że bardziej interesuje się jedzeniem.
- Chcesz zostawić biedaka w potrzebie? - powiedział, nie do końca poważnie, Karl. - Nie uchodzi wszak... - To też nie zabrzmiało zbyt serio i zaowocowało rzuconym z ukosa spojrzeniem barda.
- Ależ to oczywiste - stwierdził, nie do końca oczywistym tonem. - Już i tak dużo dla mnie zrobiliście - zapewnił.
Zorze wydawało się, że na razie nic nie zrobili. Ot, idzie sobie z nimi. Je ich jedzenie, tyle.
- Wiesz Karl, zależy jakie to potrzeby - czarnowłosa mrugnęła do Karla okiem.
- No, co racja, to racja. - Karl odpowiedział słowami i lekkim uśmiechem. - Każdy ma różne...
- Ja tam dużych nie mam - zapewnił Coverfly. - Coś do zjedzenia, czasem dach nad głową na noc, miłe towarzystwo...
- Prosty chłop z prostymi potrzebami, nic tylko utrzymywać takiego - odparła pół żartem, pół sarkazmem. - I płacisz tylko pieśniami, czy też miłym towarzystwem?
- Jestem miłym towarzyszem - stwierdził Coverfly - na każdą okazję. Może nie rzuciło się to od razu w oczy, ale jeśli będę miał szansę, to mogę udowodnić swe umiejętności w różnych dziedzinach, nie tylko w śpiewie...
- Ahaaa… a w tych różnych dziedzinach, to co najlepiej umiesz robić? - ciągnęła Zora, mając z tego jakiś wewnętrzny ubaw.
- Nie wypada się chwalić... - powiedział bard - ale niektóre panie lubią moje poezje. Umiem masować... Służę radą w kwestii doboru stroju... Łaziebny ze mnie niezły. Moje umiejętności w tych dziedzinach zawsze były komplementowane. I często proszono o powtórkę...
- Mhmmm… ile konkretnie powtórek? - Zora dalej ciągnęła barda za język (oczywiście nie dosłownie).
- Tak raz za razem? To raczej niezbyt często się zdarzało. - Coverfly najwyraźniej potraktował to pytanie poważnie. Potarł brodę, zastanawiając się nad odpowiedzią. - Ile razy dziennie można się kąpać czy dobierać strój... - Uśmiechnął się lekko.
Zora nie pytała dalej. Wyglądało na to, że dziewczyna odleciała chwilowo myślami gdzieś, może był to biust Ari, która w końcu usiadła na kamieniu, a może kamień obok niej.
Faktycznie, czarnowłosej przypomniał się medalion, który znaleźli niedawnego felernego wieczoru, a w którego posiadanie wszedł Karl. Intrygujące było to, czy faktycznie działał. Tak samo jak to, czy Aria tej nocy faktycznie zrobiłaby Zorze obiecany masaż.
Obiekt jej ostatniej myśli przeniósł wzrok z kończącego jeść barda na Zorę.
- Przejdziesz się ze mną kawałek? - spytała, głową wskazując las.
- Jasne - Zorze nie było trzeba powtarzać. Odstawiła na bok swoje jedzenie gotowa by iść z Arią na stronę.
 
Kerm jest offline