Walka z gościem z polski i dziewczyną okazał się całkiem ciekawa. Zdecydowanie nie byli nobami. Prawie z automatu przyjęli najlepszą dla siebie rolę dzięki czemu kasowali dziki raz za razem i nim się spostrzegł licznik fragów pokazał 15. - Dobra walka. Dobry czas gdy się dobrze bawić. – Posłał towarzystwu swój czarujący uśmiech południowca. - Dobra. - Zgodził się na propozycję Argo. Pomimo że to tylko gra, rany były odczuwalne. Na szczęście nie krwawiły i nie ograniczały ruchów zanadto to jednak doświadczenie bólu było dostatecznie niepokojące. I sugerowało że ten palant z placu przynajmniej częściowo mówił prawdę. Nadal nie dopuszczał do siebie myśli że to wszystko co usłyszał to prawda. Wtedy odezwał się Mor. - No es suficiente?* - Zdziwił się – E tam. To siedzimy i fragujemy do końca. Nie ma co robić na raty.
Rozejrzał się po okolicy. W najbliższym sąsiedztwie wytłukli wszystkie stwory.
- Wy szukajcie kwiatów ja poszukam dzika i tu pod prowadzę. Nie ma sensu abyśmy wszyscy szukali tej zieleniny z nosami przy ziemi. Szybciej się uwiniemy szybciej wrócimy. Na samym expie z potworów to będziemy te dziki tłuc do wiosny. Warto by tych kwiatów jak się uda zebrać więcej. Będzie na potem.
----------------
*Za mało?
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |