Do "Pawiego Oka" dotarli nim słońce dotarło do horyzontu.
Karczma sprawiała solidne wrażenie, chociaż widać było, iż zarówno główny budynek jak i stajnia miały już swoje lata.
- Słyszałem, że "Pawie Oko" oferuje pewne luksusy - powiedział Karl.
- O tak... - przytaknął Coverfly. - Jest na przykład łaźnia. Można się oddać przyjemnościom wspólnej kąpieli... - Niby przypadkiem rzucił okiem na Arię.
- Oho. Chyba wiem kto będzie się cieszyć - Zora też rzuciła okiem na Arię. Wcale nie przypadkiem.
- Może mają tu dziewkę łaziebną - dorzucił Karl, który jakoś nie bardzo wierzył, by któraś z jego 'ochroniarek' zechciała potowarzyszyć mu podczas cieszenia się kąpielą.
- Nie ma co zwlekać, dowiedzmy się co mają - odparła Zora. W innych okolicznościach może by zaproponowała Karlowi towarzystwo, nawet z nudów. Teraz jednak, propozycja Arii działała na nią jak płachta na byka. Przemilczała więc dzieweczki i wszelkie propozycje.
Ledwo stanęli w progu na ich powitanie ruszył sam właściciel - potężnie zbudowany brodacz, bardziej przypominający najemnika czy nawet gladiatora, niż właściciela karczmy.
- Coverfly... Spodziewaliśmy się ciebie - powiedział. - I państwa serdecznie witam. - Skłonił się. - Pokoje, kolacja...?
Zora już przeklinała w myślach grajka, ale właściciel chyba był serdecznie nastawiony. Nie rzucił się i nie zaczął wyrywać biedakowi nóg, czy innych części ciała.
- Pokoje, kolacja, łaźnia? - zapytała.
- W takiej kolejności? - spojrzała na nią Aria. - Może zostawimy rzeczy w pokoju i się trochę umyjemy przed kolacją?
- Dwa pokoje dla nas. - Karl wskazał na dziewczyny i siebie. - Dobrze by było, gdyby były połączone.
- O mnie nie musicie się martwić, prawda Ollie? - Bard spojrzał na karczmarza. Ten skinął z uśmiechem głową.
- Może potrzebujecie pomocy? - rzucił Coverfly w ślad za odchodzącymi dziewczynami, Aria jednak tylko machnęła ręką na znak, że dadzą sobie radę. |