26-01-2020, 11:42
|
#85 |
| To nie było zwykłe wymierzenie sprawiedliwości, to była rzeź. Strzały Gunnara i Volmara trafiły najbliższego z przeciwników, a ten padł jak długi i już się nie poruszył. Sieć Izabelle oplotła następnego, tego z brzegu stołu, który zerwał się, próbując wyplątać, jednak nic to nie dało. Przy nim byli już Rzeźnik i Rupert, rozdając oszczędne ciosy mające posłać przeciwnika do Morra. Krew tryskała z głębokich ran na szyi, korpusie i rękach tamtego, gdy osuwał się na podłogę.
Ostatni z nich zdołał chwycić za miecz, jednak na niewiele się to zdało, gdyż w sali huknęło nagle, gdy Otto pociągnął spust swego pistoletu. Banita chwycił się za ranną rękę, a moment później byli już przy nim Gunnar, Volmar, Izabell, Magnus i Rupert tnąc ze wszystkich stron i szybko pozbawiając mężczyznę życia. Walka, tak jak zwiadowcy się spodziewali, przebiegła błyskawicznie i sprawnie. Żaden z was nie zdążył się nawet dobrze rozgrzać, gdy było po wszystkim.
Z piwnicy wyszedł nagle Bruno, a jego twarz ściągnięta była bólem. - Dziecioki... - powiedział, przeskakując po was wzrokiem. - Wszystkie nie żyjom... Pomarzły...
Nie wytrzymał, zanosząc się głośnym płaczem. Nigdy wcześniej nie słyszeliście takiego zawodzenia, które sprawiało, że aż wam robiło się źle na duszy. Bruno padł na kolana i ukrył twarz w dłoniach. Tam, na zewnątrz, wciąż było dwóch banitów, którzy w końcu wrócą do chaty. Trzeba było podjąć decyzję, co dalej. |
| |