Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2020, 16:32   #121
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Klaus zerknął na ucznia.
- No cóż. Czemu tak uważasz? - sięgnął po swoje eter gogle i spojrzał na kroplę krwi starając się ujrzeć schemat życia w niej.
Należało odczekać kilka chwil nim eter umieszczony w bańkach gogli ustabilizuje się. Klaus zawsze obiecywał sobie, iż poprawi kalibrację dla wszystkich wzorców. Lekkie podkręcenie ostrości, zastanowienia oraz wytężanie wzroku wystarczyły aby Klaus zidentyfikował ogólną ilość czerwonych krwinek, bakterii na stole pożeranych przez białe krwinki, grupę krwi oraz gęstość krwi. Poza za niskim cholesterolem oraz cukrem ponad miarę Klaus nie zauważył większych biologicznych dewiacji.
- Też jesteście ludźmi nauki - uczeń drżał z ekscytacji gdy to mówił - powinniście się na mnie poznać wcześniej. Choroba jest wszędzie.
- Nie spodziewaj się od fizyka, że będzie świetnym biologiem. - Klaus zdjął gogle - Co dokładnie masz na myśli? Wszystkie wampiry nie są zainfekowane, my raczej też nie. Więc co masz na myśli, że "Choroba jest wszędzie"?
- Wielki pomór oczywiście - uczeń zamrugał oczami niesamowicie szybko - och, to nie ta nazwa… Zaraza, tak zaraza - przygryzł się w język gdy to mówił. Krew ciągle kapała na stół, lada chwila zacznie ściekać na podłogę - tak wiele już ofiar padło i będzie padać, dopóki prawdziwe lekarstwo nie zostanie opracowane.
Klaus wyciągnął jakąś latarkę.
- Daj tą rękę, bo zaraz zaczniesz uzdrawiać podłogę. - wyciągnął rękę po dłoń ucznia i włączył latarkę, która zaczęła emitować światło ultrafioletowe. Delikatnie ujął zranioną kończynę ucznia i zaczął oświetlać ranę. Po kilku sekundach rana zdawała się wypełniać pojedynczymi punktami światła, aż w końcu cała zabłysnęła delikatną luminescencją. Klaus odłożył latarkę i po ranie nie było śladu - Proszę. Bardziej mi chodziło, o tą część "jest wszędzie". Wiem, o którego bakcyla ci chodzi. Wiem, że wiele osób na niego umiera. Teraz, czemu sądzisz, że ty jesteś uodporniony?
- Ponieważ jestem Lekarzem - uczeń nawet nie spoglądał na swoje uzdrowione palce - moim życiowym obowiązkiem jest wyplenić zarazę. Tylko ja mogę tego dokonać… tak wielu już padło - jego głos wpadł z podniecenia w melancholię.

- Ok… - teraz Klaus przypomniał sobie o stanie mentalnym ucznia - Jak tego dokonasz? Masz pomysł na destylację leku?
- Liczyłem, że… - zaczął smutno, spuszczając wzrok w dół - ...pomożecie mi. Trzeba już teraz rozpocząć badania.
- To jest możliwe. Potrzebowałbyś zainfekowanego osobnika. Ale oprócz tego odpowiednie środki medyczne i chemiczne. Porozmawiam z mistrzem Jonathanem, może coś się uda załatwić. Jak ma działać twoje lekarstwo?
- To świetnie, doktorze - uczeń powoli podniósł głowę, przekręcił lekko i szeroko uśmiechnął się, ąż Klausa przeszły ciarki - moje lekarstwo uleczy zarazę, ocali wszystkich chorych, zbawi świat. Potrzebuję pacjentów, tak wielu jest już chorych…
- To oczywiste! - "ucieszył się" Klaus, starając się pokazać jak najwięcej entuzjazmu. Wyciągnął kilka kartek i długopis - Spisz wszystko czego ci potrzeba, jak reszta wróci z spotkania porozmawiam z nimi o twoim pomyśle i postaramy się znaleźć kilku chorych.
- Dziękuję - ciągle niesamowicie wyszczerzony uczeń (choć jego twarz wyglądała jak maska) serdecznie przytulił Klausa jak dziecko dostające prezent. Trwało to o kilka sekund za długo, na tyle, iż syn eteru poczuł się bardzo niekomfortowo.
Klaus poklepał chłopaka po plecach w przytuleniu, mając nadzieje, że to przekona do zakończenia interakcji.
- Jestem razem w tej wojnie. Trzeba sobie pomagać.
Chłopak odwzajemnił poklepanie. Dopiero po tym, z pewnym ociąganiem się, zwolnił uścisk. Ciągle się uśmiechał. Nagle na jego twarzy zagościł niepokój.
- Dbajcie o siebie, doktorze - zaczął wystraszony - nie chciałbym abyście też zachorowali.
- Najwyżej będę twoim pierwszym pacjentem. Nie martw się jednak, od ponad dekady bawię się laserami i jeszcze nie straciłem oka. Wiem, jak przestrzegać zasad bezpieczeństwa. - zapewnił Klaus - Lepiej teraz zrób listę potrzebnego sprzętu, jeżeli będziesz miał jakieś pytania. No cóż, wiesz gdzie jestem.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline