Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2020, 20:02   #105
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Kamień z serca, albo bard z barek… Czy raczej barków...
Zora zgodziła się na kolejność zaproponowaną przez Arie. Najpierw wszyscy zanieśli swoje rzeczy do pokoi. Serdeczny karczmarz zapewnił im apartament z dwoma pokojami. Idealne rozwiązanie by mieć Karla blisko, ale też by każdy miał odrobinę swojej prywatności.
Dziewczyny nie zwlekając udały się do wymarzonej przez Arię łaźni. Ciepła woda już na nie czekała i aż żal by było, gdyby wystygła.
Zora pośpiesznie zdjęła z siebie to, co dało się zdjąć szybko. Trochę dłużej zajęło jej rozwiązywanie gorsetu. Po kąpieli do kolacji miała zamiar ubrać luźną białą bluzkę, żeby zaoszczędzić sobie wiązań. A tymczasem, rozwiązywała… ukradkiem z zaciekawieniem zerkając na poczynania Arii.
A ta zrzuciła z siebie większość odzienia, pozostając jedynie w jasnej koszuli, sięgającej do pół uda.
- Może ci pomóc? - spytała, pochylając się nieco, co spowodowało powiększenie się dekoltu.
- Chętnie skorzystam z propozycji - Zora lekko się uśmiechnęła. Podała Arii rzemyki, z którymi ta poradziła sobie raz dwa. A potem błyskawicznie zrzuciła koszulę.
Zora zdecydowanie złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę wody. Aria zaś nie stawiała oporu i dziewczyny wnet wylądowały w dość głębokiej, pokaźnych rozmiarów balii. Nie mogło się to co prawda równać z basenem Caronda, ale narzekać nie należało w żadnym wypadku.
- Umyję ci plecy - zaproponowała Aria.
Zora odwróciła się do niej plecami. Nie odgarnęła z pleców włosów, czekała aż zrobi to jej towarzyszka.
- Kupię ci w mieście chustę do kąpieli - zażartowała Aria. Odsunęła włosy przyjaciółki, by jej nie przeszkadzały, po czym sięgnęła po mydło i zabrała się do dzieła. Pracowała z zapałem, nie przejmując się tym, że niekiedy przekraczała ten obszar, zarówno w dół, jak i na boki.
- Po co mi chusta? - spytała Zora z lekkim, leniwym opóźnieniem.
- Żeby włosy nie wchodziły mi pod ręce - odparła Aria, z roztargnienia zapewne docierając dłońmi do biustu Zory.
- Dziś pod ręce wchodzą ci nie tylko moje włosy - odparła Zora z lekkim uśmiechem. Obróciła też twarz tak by było go widać.
- Jak masaż, to kompleksowy. - Na twarzy Arii pokazał się łobuzerski uśmiech.
Jej towarzyszka zaczęła powoli przechylać się do tyłu, by oprzeć się o Arię jak o wygodny fotel. Dzięki temu jej twarz mogła znaleźć się bliżej twarzy przyjaciółki.
- Mam wrażenie, że dziś pogrywasz sobie ze mną - szepnęła.
- Jak mi przykro... - W głosie Arii nie było ani cienia skruchy. - Jak mogę cię przeprosić? - Równocześnie przytuliła Zorę do siebie.
Chociaż w głowie Zora analizowała przypływ odwagi partnerki, o nic na razie nie pytała. Przytulona wtuliła się. Ułożyła dłonie na kolanach dziewczyny i pozwoliła chwili trwać.
Przez chwilę.
Później skubnęła ją ustami w podbródek, a było to bardziej figlarne niż przyjacielskie.

Drzwi do łaźni nagle się otworzyły i stanął w nich mężczyzna, którego chyba widziały w głównej sali gospody. Zatrzymał się w progu, z uznaniem kiwając głową.
- Można się dołączyć? - spytał, z wyraźną nadzieją w głosie.
Wojowniczka uniosła się na łokciach by dobrze zobaczyć, kto śmiał. Może w innych okolicznościach skwitowałaby to żartem i zaprosiła nieznajomego. Ale dziś miała mieć Arię tylko dla siebie. Nie chciała psuć i nie chciała by jej popsuto ten czas.
- Jutro - odparła od niechcenia.
- Zamknij te drzwi - rzuciła Aria. - Z tamtej strony - dodała. Widać było, z tonu, że niespodziewana wizyta nieco nadwątliła jej zapał.
- Tak, tak... - Mężczyzna nie odrywał wzroku od obu dziewczyn, w końcu jednak się wycofał. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, Aria wyskoczyła z balii. W dwóch krokach dopadła drzwi i zasunęła skobel.
Ale gdy odwróciła się do Zory znów miała uśmiech na ustach.
- W sumie to zabawne - powiedziała. - No i mogło być gorzej.
- Zabawna była jego mina - potwierdziła Zora. - Wracaj tu - poprosiła ładnie.
- No skoro tak prosisz... - Aria przez moment udawała, że się zastanawia, a potem wskoczyła do balii, rozpryskując nieco wodę, po czym zabrała się za kontynuowanie 'pucowania' pleców (i ich okolic) Zory.
- Jeszcze jakieś życzenia, moja droga? - spytała dość prowokacyjnym tonem.
Łuczniczka odwróciła się przodem do towarzyszki. Popatrzyła jej w oczy, po czym nie przerywając kontaktu wzrokowego zbliżyła twarz do jej twarzy.
Aria zamrugała, jakby zaskoczona, po czym opuściła nieco głową, spoglądając nieco niżej, jakby nagle zainteresował ją biust Zory.
Jej towarzyszka ujęła wtedy jej podbródek by bardziej gestem niż siła podnieść jej głowę. I znów spojrzeć w oczy, choć z tak bliskiej odległości stało się to nieco mniej komfortowe.
Aria nagle cmoknęła ją w czubek nosa, a potem obróciła się plecami.
- Twoja kolej. To by było niesprawiedliwe, gdybyś była bardziej czysta i lepiej pachnąca, niż ja - powiedziała. W jej głosie zabrzmiały wyraźnie żartobliwe nutki.
- Baaaardzo niesprawiedliwe - odpowiedziała swoim leniwym tonem Zora. Rozpoczęła przy tym mycie pleców Ari.
Przerwała po chwili by odsunąć jej włosy na jeden bok. Nieśpiesznie, przy okazji opuszkami palców przesuwając od policzka poprzez szyję dziewczyny. Aria zadrżała.
Gdy włosy przestały jej przeszkadzać, cmoknęła ją ustami tuż pod uchem. I nie czekając na reakcje wróciła do poprzedniej czynności.
Aria przeciągnęła się lekko.
- Miłe - powiedziała. Trudno było jednak ocenić, czy miała na myśli pocałunek czy namydlanie.
Po chwili zwykłego mycia pleców Zora uśmiechnęła się nieco pod nosem. Jedna z jej dłoni powędrowała w stronę piersi towarzyszki a druga zatrzymała się na jej brzuchu.
- Yhmmm... - mruknęła Aria, najwyraźniej zadowolona z poczynań współkąpielowniczki.
To wystarczyło Zorze by znów spróbować pójść o krok dalej. Przysunęła się do niej tak by Aria czuła za plecami jej ciało. Padł kolejny pocałunek w to samo miejsce co poprzednio. Jednocześnie ręka Zory, która była na brzuchu towarzyszki ześliznęła się ciut niżej.
Aria drgnęła, po czym położyła rękę na dłoni Zory, jakby powstrzymując ją w połowie drogi.
- Później... - powiedziała cicho.
Czarnowłosa wyobraziła sobie warczącego wilka, któremu zdobycz wciąż się wymyka. Cofnęła rękę, skupiła się na myciu…
Piersi Arii. Piersi która w widoczny (i wyczuwalny) sposób zareagowała na ten dotyk.
- Jeszcze jakieś życzenia, moja droga? - zadała to samo pytanie co Aria wcześniej, ale Zora wypowiedziała je szeptem wprost do ucha partnerki przy okazji muskając je niby przypadkiem wargami.
- Jeszcze ta druga... - Aria przeciągnęła się. - A potem musimy iść... - dodała.
Burczenie w jej brzuchu stanowiło dowód, iż te słowa mają pewną podstawę.
Śmiech Zory wypełnił pomieszczenie. Posłusznie zajęła się "tą drugą".
Druga też działała i reagowała na dotyk.
- Podoba ci się to?
- Yhmmm... - Aria była dość małomówna, ale z tonu wynikało, że owszem, podoba się. *
Zora przez chwilę zajęła się dwoma piersiami towarzyszki na raz, przytulając ją do siebie mocniej. Zaraz jednak zwolniła uścisk i odsunęła się.
- Wystarczy. Jesteś czyściutka - oznajmiła leniwie.
Aria obróciła się i cmoknęła ją w policzek, a potem klepnęła w pupę.
- Zbieraj się, idziemy coś zjeść. Trzeba mieć siły.
Nie było trzeba powtarzać tego Zorze.
Sama była głodna.
Nie lubiła być głodna.
Nie lubiła być klepana w pupę.
I nie lubiła słowa "później".
Co zaowocowało pójściem na kolacje w takim sobie nastroju.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline