Drużyna miała plan, lecz potrzebowała jeszcze czasu na przygotowanie się do niego. Próba otrucia psa i zaciągnięcie mafii do zasadzki to zadanie w którym liczył się dobry moment. Póki co większość zajęła się zbieraniem jedzenia i kamieni oraz wyborem miejsca zasadzki. Gustaw dogłębnie zbadał sprawę jedzenia i choroby. Teraz był już w stu procentach pewny że wszyscy jedzą to samo, a co do choroby .. ciężko było określić w czym właściwie jest rzecz, ludzie po prostu z dnia na dzień słabli aż w końcu nie mieli siły się podnieść i umierali - najczęściej we śnie. Natomiast Karl wybrał się na samotne przeszukiwania tych mniej bezpiecznych rewirów kopalni.
Z bukietem grzybów w jednej ręce i sztyletem w drugiej Karl ruszył przed siebie. Jeszcze przez jakiś czas mijał jeszcze innych jeńców którzy patrzyli na niego ze zdziwieniem. Jednym uchem słyszał jak niektórzy szemrali o nim że wariat, lecz nikt nie odważył się powiedzieć nic głośno. Może Alonso napotkał zbyt bojaźliwych ludzi?
Po dłuższym przeciskaniu się przez wąskie przejścia, zaliczeniu niezliczonej ilości pajęczych sieci i kilku zmianach "latarni" Karl był pewien że zaszedł %^@^$2 daleko od reszty. Korytarz zamienił się w większą jaskinie a jego oczom ukazała się zawalona drewniana konstrukcja niegdyś podtrzymująca strop, do tego sterty desek, drągów i metalowych elementów narzędzi górniczych. Na przeciwległej ścianie znajdował się szeroki korytarz. Karl lustrował pomieszczenie stojąc nieruchomo, a gdy zrobił krok w bok usłyszał poruszenie, odwrócił się i zobaczył ślepia małej istotki wpatrującej sie w niego ze strachem. Stworzonko przypominało małe, na oko 5 letnie dziecko, miało ciemnobrązową sierść i nie miało na sobie żadnego odzienia.