Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2020, 21:19   #168
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Józef

Rycerz słuchał Józefa, uważnie przyglądając się staruszkowi. Jednakże w pewnym momencie wybuchnął salwą serdecznego śmiechu.
- Magia czy sztuczki, jedno i drugie bywa przydatne - oznajmił rezolutnie, dopijając napitek i podnosząc się z miejsca. Mało przy tym nie grzmotnął łbem o belkę podtrzymującą strop. - Dalibóg, sam będę miał okazję spytać go, jak to z tymi cyganami było. Bo jako żywo, wygląda mi to na zajmującą opowieść. Jednakoż pierwej Sąd Boży będzie musiał rozstrzygnąć, czy intencje wiedźmiarza czyste, czy też... No nieczyste. Bądźcie pozdrowieni, gospodarzu, mnie już trza ruszać w drogę, co by się nie snuć potem po nocach. Mnie już starczy przygód.

Harald skinął głową, opuszczając chatę. Jak na człowieka tak imponującej postury, dość sprawnie wskoczył na konia. Po raz ostatni pozdrowił Józefa uniesieniem dłoni, po czym ruszył w kierunku udeptanej ścieżki.




Marysia

Intendent momentalnie zerwał się z miejsca, gdy tylko Marysia sięgnęła po broń. Szczęśliwie okazało się, że bełt co prawda nie znajdował się w łożu, ale sama cięciwa kuszy została wcześniej napięta przez Patryka. Dzięki temu dziewczyna zaoszczędziła cenne sekundy i zdążyła wymierzyć broń w Gaudentego. Lubieżnik zerwał się z miejsca, nadal trzymając Patryka.
- Dobrze ci radzę, zastanów się... - wydusił mężczyzna, lecz jego głos brzmiał zupełnie inaczej niż wcześniej. Nie czuł się już panem sytuacji. Poczucie władzy gdzieś wyparowało, a bez niego została tylko nalana gęba i świńskie oczka. - Rzuć to, albo go zabiję! Nie żartuję, rzuć to!
Ostatnie zdanie niemal wykrzyczał, lecz gardło Patryka pozostawało nietknięte. Gaudenty prawdopodobnie zaczął zdawać sobie sprawę, że popełnił błąd wstając. Gdy siedzieli, mógł jakoś zasłonić się dzieciakiem. Teraz stanowił dość duży cel...




Horst, Jeremi, Eugeniusz

Światożar rzucał się jeszcze przez chwilę, lecz solidnie zaciągnięte więzy skutecznie ostudziły zapał młodzieńca. Nie odzywał się, patrząc jedynie z wściekłym wyrzutem na wiedźmiarza. Może i narobił im niezłego kłopotu, ale zdaje się, że nie zyskał czarnoksięskich zdolności. Więzów magicznie zdjąć nie zdołał - jedynie wyglądał jak sam diabeł, przez smołę którą się umaział.

Niebawem do chaty zapukał kapłan.
 
Bardiel jest offline