Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2020, 21:36   #148
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Kwatera kierownika skanu, sobota wieczór

Law kończył pracę na dziś. Właśnie wysyłał maila do produkcyjnych. Wiadomość o ukończonej modernizacji generatora ucieszył hakera. Teraz mieli rezerwę drogocennej energii, którą mogli wykorzystać do zasilenia kolejnego modułu bazy. Japończyk jeszcze nie wiedział, co będzie tym kolejnym modułem, ale już teraz chciał pogratulować ludziom Franka dobrej pracy i poprosić, by zajęli się dalszą produkcją broni. Po ostatniej wymianie handlowej wyszło na jaw, że to całkiem chodna waluta w tych rejonach. I wyglądało na to, że potrzebowali jej jeszcze więcej.

Dostał też raport od Yoshiaki w temacie poszukiwań MEC’a. Wskazówka, jaką znalazła, mogła ich doprowadzić do kolejnej działającej jednostki a przynajmniej do części zamiennych i modyfikacji. Niestety odległość tego znaleziska praktycznie wykluczała możliwość działania jednostki z St. Louis na tamtym terenie. Oczywiście było to możliwe, ale wymagało to olbrzymich nakładów środków, których zwyczajnie nie mieli. Dlatego Law-Tao mając na uwadze morale sierżanta Yuana postanowił oddelegować to zadanie do jednostek z Australii, do których napisał wcześniej.

Pozostała tylko kwestia „The Hood”. Ruben wybrał się do klubu Alvareza porozmawiać z jego ludźmi na temat warsztatu, w którym mogliby przeprowadzić dezynfekcję generatora z Old Jamestown. Law spodziewał się, że szef półświatka rzuci jakąś ceną. Japończyk zastanawiał się, jaką.

Razem z Grahamem kierownik skanu posłał Matyldę. Kierowniczka Wydziału Handlu miała przypilnować frywolnego technika a przy okazji dopilnować, że negocjacje przebiegną uczciwie.

Para długo nie wracała i Law zastanawiał się, czy aby za bardzo nie zaimprezowali. Najwidoczniej źle ocenił pannę Sidmeier. Haker już miał przebierać się do snu, kiedy ktoś zapukał do jego kwatery. Mężczyzna ruszył do drzwi, spodziewając się zastać za nimi czarnoskórego przyjaciela.

- Matylda? - odezwał się zaskoczony. Kobieta jak zwykle prezentowała się dobrze. Miała lekko szkliste oczy, zarumienione policzki i włosy w delikatnym nieładzie. Dodatkowo miała nieprzepisowo odpięte kilka guzików kombinezonu operatora X-KOM i ledwo wyczuwalnie chwiała się na nogach.

- Nie śpisz jeszcze? - zapytała z uśmiechem, opierając się o framugę. Brzmiała na wstawioną, ale nie była w najgorszym stanie. Musiała wypić coś do towarzystwa, ale najwidoczniej z umiarem.

- Nie, właśnie się zbierałem. Gdzie Ruben? - zapytał bardziej szorstko niż powinien.

- Nic mu nie będzie, on... chrapie już smacznie na pryczy. Miał ciężką noc i wiesz... - odpowiedziała wymijająco, po czym mrugnęła.

- Ten nigdy się nie nauczy - westchnął Law. - No a jak ludzie Alvareza? Rozmawialiście z nimi?

- Oj jeszcze jak rozmawialiśmy - zachichotała zasłaniając usta dłonią. Zaraz jednak odchrząknęła i spróbowała przyjąć bardziej profesjonalną minę. - Jak najbardziej udostępnią nam miejscówkę. Oczywiście za opłatą. Liczą sobie dwadzieścia pięć procent za obstawę albo dziesięć za samo wskazanie lokum.

- Rozumiem - Japończyk kiwnął głową. - Czego chcą w zamian?

Matylda szybko wytłumaczyła skanerowi, jakie są warunki transakcji, na co Law kręcił nosem.

- Nie podoba mi się ta robota. Naraziłbym taką akcję gdyby to dotyczyło kogokolwiek z was ale nie dla jakiś zbirów Alvareza. Pozostaje więc nam wymiana. Kredytów nie mamy więc pozostaje nam broń. Dobrze, że tej mamy zapas. Dajcie znać, że przywieziemy im spluwy za samo wskazanie miejsca odpowiedniego do przeprowadzenia operacji. Nie potrzebujemy obstawy, mamy od tego zbrojnych i MEC’a - wyjaśnił Law.

- Będzie jak uważasz - odparła Matylda, wycierając dłonie o biodra.

- W porządku, to chyba wszystko - skwitował skaner.

Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko wpatrywała się w hakera. Nastała niezręczna cisza i poziom skrępowania Lawa przekraczał limity.

- Jasne. To ja ten. Pójdę już do siebie. Mam magazyn do ogarnięcia czy coś... - mruknęła dziewczyna i odwróciła się. Po krótkiej przerwie postąpiła kilka kroków.

- Hej - zatrzymał ją speszony Japończyk. Ta spojrzała na niego z uniesioną brwią.

- Dziękuję ci. Że wiesz. Przypilnowałaś Rubena i w ogóle. Doceniam twoją współpracę - wydukał najsprawniej jak potrafił.

Matylda pokręciła głową, ale uśmiechnęła się szczerze i ruszyła dalej.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline