Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2020, 14:59   #220
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Z dziesiątkami goblinów dosiadających gigantycznych pająków walczyć jest ciężko. Z jednym, w dodatku takim ze złamaną nogą, wręcz przeciwnie. Yarislav nie był z siebie dumny, ale poczuł miłe uczucie zadowolenia, gdy ścinał głowę zielonoskórego. Zanim to jednak zrobił, zdążył zauważyć wściekle żółte oczy stwora z ciemnymi źrenicami, nie w pełni czarne jak te spotkane wcześniej.

Dołganin, z makabrycznym trofeum w ręce, powrócił do jaskini. Jego towarzyszy jeszcze tam nie było, szczęśliwie jednak goblinoidy nie trafiły tutaj i wierzchowce stały nietknięte.

* * *


Gdzieś niżej, pod powierzchnią ziemi, trójka postaci wspinała się po zawieszonych linach, zmierzając ku bezpieczeństwu, choć bliżej prawdy byłoby stwierdzenie o unikaniu niebezpieczeństwa. Jako pierwszy do korytarza dotarł Rusłan. Od razu złapał linę, zaparł się nogami o skalne występy i zaczął ją wyciągać wraz z nowo poznanym krasnoludem. Gdy gobliny i trolle zaczęły wchodzić do wielkiej sali rozlewając się po niej niczym strumień wody, Gnimnyr był już prawie przy krawędzi. Pokonał ten brakujący metr czy dwa tak cicho jak potrafił.

W gorszym położeniu był Furgil, który rozpoczął wspinaczkę jako ostatni. Szczęśliwym trafem był już jednak poza zasięgiem pochodni, którą sam rzucił pod ścianę jaskini. Wciągany przez człowieka widział jak jeden z stworów podniósł ją zaciekawiony, a drugi szarpał za koniec wiszącej liny. Zielonoskórzy w końcu zrezygnowali z dalszego śledztwa, i poganiani przez swoich dowódców ruszyli w dalszą drogę. Zabójca trolli odetchnął z ulgą, śmierć tutaj nie przyniosła by mu chwały. W tym jednak momencie ciemność wokół niego zgęstniała, stała się niemal namacalna. Krasnolud poczuł najpierw jak ta ciemność delikatnie, niemal pieszczotliwie, otula go, a potem przenika na wylot. Zimno, przeraźliwe zimno zacisnęło się na jego sercu. Szarpnął się gwałtownie, poluzowując uchwyt. Wszystko minęło już ułamek sekundy później, ale Furgil poczuł przy próbie hamowania jak ostra lina trze i rozcina skórę dłoni. Zatrzymał się jednak i już niedługo później dołączył do pozostałych.

* * *


Yarislav usłyszał w końcu kroki i przygotował broń. Rusłan zakrzyknął jednak, bojąc się – i słusznie – zostania celem pierwszego strzału ostrzegawczego. Dołganin z wielką ulgą przyjął powrót dwójki kompanów i z jeszcze większym zdziwieniem widok trzeciego osobnika wyłaniającego się z korytarza, krasnoluda z czubem włosów w ognistym kolorze.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline