Zakapior spoglądał ponuro na Pingwina. *Co on sobie, cholera, wyobraża? Przecież Wyrywanie Lasek to MOJA umiejętność specjalna, psia mać!* myślał oburzony. Zaraz potem uśmiechnął się złośliwie, wstał i potrącając Pingwina ukłonił się Kitce. - Ach, ja mam mleczko. Ile dusza zapragnie! - powiedział, ukazując dwa rzędy olśniewająco białych zębów - Proszę bardzo. - podał butelkę. Chwilę przyglądał się Pingwinowi i jego irokezowi. Trzebabyło przyznać, obłędnie w nim wyglądał. Jak cała ta misja się skończy, będzie sobie musiał takiego sprawić. Jego wzrok znów powędrował na kocicę. - Antoni Zakapior, mistrz złodziejstwa. - przedstawił się niezwykle uprzejmie.
__________________ Jest jeden wielbłąd,
Do jednej igły ucha,
Nieliczni zbawieni...
Licznych Bóg nie słucha! |