Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2020, 18:33   #106
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Zacznijcie beze mnie - powiedział Karl. - Idę się trochę ogarnąć - dodał tytułem wyjaśnienia.
Po chwili przy stole pojawiła się jedna z panienek obsługujących klientów.
- Co podać do picia? - spytała. - Piwo, wino, wodę, miód pitny?
- Wino - poprosiła Zora - i kolację.
Oparła się łokciami o stół i nic więcej nie powiedziała. Rozejrzała się po karczmie.
- A ja spróbuję miód pitny - poprosiła Aria.
Panna skinęła głową i ruszyła w stronę kuchni.

W karczmie, dość zatłoczonej, rozmowy powoli cichły, bowiem 'uratowany' przez nich bard usiadł na podwyższeniu i zaczął grać. A po chwili do melodii dołączył słowa - dość popularną opowieść o kowalu i jego córkach.
Opowieść była dość frywolna, ale wyglądało na to, że publiczności się podobała, bowiem już po pierwszej zwrotce rozległy się oklaski i pełne entuzjazmu okrzyki.
- Lubią go - oznajmiła Zora, z lekkim zdziwieniem.
Z nudów zaczęła przyglądać się (nie nachalnie by nie zwrócić na siebie większej uwagi) gościom w karczmie. Dziewczyna nie zapomniała przecież po co właściwie tu są.

Garstka kupców, jakiś goniec, dama z mężem i córką, paru najemników, kilku chłopów - w sumie nic niepokojącego. Zwykły zestaw gości zwykłej przydrożnej karczmy. Był też i mężczyzna, który naszedł je w łaźni. Nie siedział sam, tylko w towarzystwie jakiegoś młodzieniaszka, młodszego od niego o kilka dobrych lat. Uśmiechnął się lekko do Zory, gdy ich spojrzenia na moment się skrzyżowały.
Ta zaś mrugnęła do niego okiem w odpowiedzi.
- Jak widać spotkaliśmy nie byle kogo - powiedziała Aria.
- Tak, ciekawe co tu robi - odpowiedziała jej Zora.
Aria spojrzała na nią zaskoczona.
- Gra, chyba słyszysz - powiedziała.
- Eee? Aaaa… no tak. - Czarnowłosa myślała w tym momencie o tajemniczym mężczyźnie z synem (czy kim tam), zaś Aria wciąż o grajku.
Ewentualną dalszą wymianę poglądów przerwała dziewczyna, która przyniosła kubek z winem i drugi - z miodem.
- Dobre... - Aria z uznaniem pokiwała głową. - Nawet bardzo dobre.
- Jak dobre, to będziesz musiała dać dobry napiwek - powiedziała Zora od niechcenia.
Aria spojrzała na nią z zaskoczeniem.
- Tak jakoś nigdy mi się to nie zdarzyło - powiedziała. - Myślisz, że tak wypada?
Czarnowłosa wzruszyła ramionami.
- Popatrz czy inni dają - odpowiedziała z uśmiechem. - Poza tym może warto ją wypytać co mówią inni podróżni o drodze i wieściach ze świata.
Aria przez moment wpatrywała się w Zorę, po czym pokiwała głową.
- Zgoda. Jak przyniesie kolację, to ją wypytamy.

Kolacja po chwili się pojawiła - dziewczyna przyniosła talerze oraz półmiski pełne chleba, wędlin, jajek, sera, owoców.
- Dziękujemy - powiedziała Aria. - Czy ma pani jakieś wieści na temat drogi między nami a Owlcave? Coś się tam dzieje ciekawego? Ktoś przywiózł jakieś wieści, ważne dla podróżników? - spytała, zanim zabrała się do jedzenie. Spojrzała na Zorę, jakby chciała, by i ona dorzuciła jakieś pytanie.
Zora dorzuciła… dyskretny napiwek. Ale słowa nie dodała.

Ruch dłoni, która schowała pieniądze, był błyskawiczny i niemal niezauważalny.
- Mówi się o jednej grupce bandytów - powiedziała cicho, pochylając się nad stołem. - Ponoć grasują dwa dni stąd, więc niektórzy kupcy wzmacniają ochronę. Przyjechał ktoś z Trzech Sosen. Ponoć jednego bandytę tam powiesili. No i radziłabym omijać Biały Dwór - dodała. - To gospoda niedaleko Owlcave. Paru naszych gości skarżyło się i na jedzenie, i na obsługę.
- Jacyś poborcy podatkowi, myto, rogatki? - spytała Aria.
Dziewczyna pokręciła głową.
- Róża, przestań się obijać! - dobiegł do nich głos karczmarza. - Są też inni goście.
- Dobra, dobra, już idę - odparła. Skinęła Arii i Zorze głową i podeszła do następnego stolika, o włos mijając dłoń jednego z najemników, który chciał ją klepnąć w pupę.
Nie da się ukryć - było to dość typowe (w niektórych kręgach) zachowanie w stosunku do pracujących w karczmach panienek.

* * *

Z półmisków zniknęła już prawie połowa jedzenia, gdy Aria zwróciła uwagę na jedną rzecz.
- Nie sądzisz, że Karl powinien już wrócić? - powiedziała.

- By to szlag - jęknęła - mam nadzieję, że zalicza jakąś panienkę i zeszło mu nieco dłużej - oznajmiła wstając.
- Oby... - powiedziała Aria. - Idź, ja tu poczekam. Jeśli go nie znajdziesz w łaźni lub pokoju, to poszukamy go razem - zaproponowała.
- Dobrze - powiedziała i od razu poszła. Najpierw do pokoju. Odwracając się jeszcze by spojrzeć na Arię, tak badawczo.
Obiekt jej zainteresowania spoglądał w jej stronę.

Pokój był pusty... a dokładniej - nie było w nim Karla. Nic też nie świadczyło o tym, że zdążył wrócić z łaźni.
Zora udała się więc do łaźni. Planowała na tyle na ile się da zaglądać tam dyskretnie, by w razie czego nie przeszkadzać.
Dobiegające zza drzwi głosy świadczyły o tym, że Karl nie jest sam. Dyskretny rzut oka przez uchylone drzwi powiedział wszystko - Karl był cały i zdrowy i, zgodnie z podejrzeniami Zory, nie był sam. Chociaż w tym momencie nie figlował ze swą rozmówczynią. Jedynie wycierał jej plecy. Zora krótko przyjrzała się dziewczynie, bardziej by ocenić ewentualne zagrożenie. Plecy blondynki jednak niewiele jej mówiły. Spojrzała więc w kierunku gdzie powinna znajdować się garderoba. (Czy sukienka czy miecz?)
Sądząc po rzuconych niedbale częściach odzieży miała do czynienia (czy raczej Karl miał) z jedną ze służących z "Pawiego Oka". I chyba nawet taka przemknęła jej wcześniej przed oczami.
Zora wycofała się więc. Zaczęła zamykać dyskretnie drzwi. Minę miała przy tym jak wcześniej, nie w humorze.

- Nie znalazłaś? - Aria obrzuciła przyjaciółkę zaniepokojonym spojrzeniem.
- Jest w łaźni. Z jakąś blondi - wyjaśniła. - Cały i zdrowy. Jedyne co mu grozi to ból krocza z przepracowania.
Aria odetchnęła z ulgą.
- Miałaś taką... niewyraźną minę - powiedziała. - Wypij i zjedz do końca... Skoro on jest zajęty, to mamy czas dla siebie.
Zora dopiła swoje wino. Zjadła jeszcze kilka owoców.
- Idziemy do pokoju?
Aria, zanim odpowiedziała, złapała jabłko, po czym podniosła się z miejsca.
- Nie warto tracić czasu.
 
Kerm jest offline