Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2020, 18:44   #3
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację


Statek, południe, na pokładzie

W końcu dobiło południe. Statek wzleciał w powietrze i zaczął oddalać się od Miasta Kół. Rybka wraz z innymi pasażerami i załogą zebrała się na pokładzie by pożegnać Velikę. I nie tylko.
- Zola! Do zobaczenia! - krzyczała z pokładu ile sił w płucach elinki, energicznie machając do kogoś kto najwyraźniej został na dole. - Zola! Tu jestem! Tu! Widzisz?! Do zobaczenia! Nie dziś, nie jutro, ale wrócę kiedyś! Jeju, lecimy już. Witaj przygodo, żegnaj domu. Będę tęsknić albo nie będę tęsknić. Sama już nie wiem. Siku mi się chce. Gdzie jest toaleta?
Różowowłosa elinka, ubrana w różową kapłańską szatę, w różowych rajtuzkach i różowych bucikach, rozejrzała się nerwowo wokół siebie. Wcale nie chciała psuć nikomu podniosłej chwili żegnania domu. Przecież dla wielu mogła to być ważna chwila refleksji i zadumy. Jej po prostu chciało się siusiu.
Nerwowo poprawiła długą kapłańską laskę, o klasycznym minimalistycznym wyglądzie. Przeczesała palcami lisi ogon. Z nową dawką odwagi zabrała się za zawieranie nowych przyjaźni.
- Hej! Kto wie gdzie tu można siusiać?
Gravaren, który aż tak nie ekscytował się odlotem, a wszystkie pożegnania miał już za sobą, zdążył wcześniej zapoznać się z położeniem niektórych pomieszczeń. Kryjąc uśmiech spojrzał na 'różową' kapłankę.
- Pierwszy korytarz w prawo - powiedział. - No i w kajucie masz łazienkę - dodał.
- Ja bym jednak radziła skorzystać z tej znajdującej się poziom niżej, jest lepiej przystosowana - poradziła odziana w ozdobioną kwiatami zbroję, elinka. Wskazała też zaraz palcem kierunek, w którym jej siostra winna się udać. - Jak chcesz to cię zaprowadzę - zaoferowała dodatkowo, zamiatając pokład czarnym, kocim ogonem.
- Ja bym jej posłuchał - wtrącił się potężny aman, stojący obok niej.
Athariel stanął w odosobnieniu wpatrując się w szybko oddalające się miasto.
~ Ciekaw jestem co mi ta podróż przyniesie? ~ pomyślał. Nagle jednak drgnął i mocniej chwycił barierkę. Na tyle mocno że pobielały knykcie jego dłoni. Nawet pomimo znacznego oddalenia zdołał zauważyć kolejny klucz pegazów zdążający do miasta i przysiągłby że zdałał też rozróznić kolory proporców trzymanych przez dwu pierwszych jeźdźców.
~ Najpierw udadzą się do ambasady, później sprawdzą miasto. Oczywiście w końcu odnajdą kuzyna Thaneriella i wyduszą z niego gdzie się udałem. Nie żeby się długo opierał, przecież kazałem mu nie ryzykować i tak już nadszarpniętej kariery. Ale do tego czasu ja już będę na Wyspie Świtu a następnej wyprawy nikt nie szykuje. ~ uspokajał siebie w myślach. Rozejrzał się po towarzyszach z którymi przyjdzie mu dzielić smutki i radości, niebezpieczeństwa i … Ponownie drgnął i wpatrzył się w elfa który właśnie rozmawiał z odzianą na różowo elinką. Znał go… a przynajmniej rozpoznawał. Czarodziej tak jak on, nie pamiętał u kogo pobierał nauki, ale jego ród związany był z generał Frayi, co spowodowało że byli razem na co najmniej kilkunastu przyjęciach, a że jak to bywa przy tego rodzaju okazjach swój ciągnie do swego to i dwu czarodziei zamieniło ze sobą więcej niż kilka słów. Po chwili niezbyt wytężonego przeszukiwania pamięci przypomniał sobie jego imię. Gravaren o ile się nie mylił. Zamyślony ruszył powoli w jego kierunku, zupełnie nie świadom, że pozdrawia przechodzących obok niezbyt głębokimi ukłonami i gestami zdecydowanie bardziej pasującymi do balu na dworze szlacheckim niż przechadzce po powietrznym statku pełnym awanturników.
- Oh nie! Nie mam jeszcze kajuty! - Lavida złapała się w przejęciu za policzki. Przybyła za późno, za długo żegnała się z Zolą, za dużo mówiła po drodze. Nie ogarnęła. - Dzięki za przypomnienie - zwróciła się do elfa, dodając do tego ładny uśmiech.
- Polecam się na przyszłość w razie kłopotów - powiedział, zgoła automatycznie, Gravaren.
- Poziom niżej? Zaprowadź mnie. Jasne. Bardzo się cieszę, że to proponujesz. Pokażesz mi gdzie są ważniejsze miejsca na statku? - Rybka zwróciła się tym razem do elinki, która zaproponowała pomoc. - Jestem Rybka - przedstawiła się - tak do mnie mówią.
- Okuri - przedstawiła się właścicielka czarnego ogona, a następnie wbiła palec w udo amana. - A ten to Tyrus.
- Na bogów, kontroluj się - jęknął jej towarzysz krzywiąc się i kręcąc głową z dezaprobatą.
- Przecież właśnie to robię - żachnęła się elinka. - Poradzisz sobie sam przez chwilę, czy też idziesz siusiu? - zapytała z wyraźnymi, złośliwymi nutkami w głosie.
- Na bogów… Idź już sobie - jęknął w odpowiedzi aman, zasłaniając twarz dłonią.
- Nie bądź niegrzeczny. Co ja ci takiego zrobiłam? Masz rację, chodźmy, ten przerośnięty młotek nie nadaje się do towarzystwa. - Okuri jeszcze raz trzepnęła Tyrusa w udo, puściła oczko do stojącego obok Gravarena i złapawszy za dłoń Rybkę, zaczęła ją ciągnąć w stronę jednego z dwóch zejść pod pokład.
Elf odpowiedział lekkim uniesieniem brwi i uśmiechem, a gdy obie elinki oddaliły się o parę kroków zwrócił się do Tyrusa.
- Gravaren - powiedział. - Ona tak zawsze? Musi cię lubić - dodał z powagą.
- Tyrus - przedstawił się ponownie po czym skinął głową. - Można to tak ująć. I tak, niestety, to się u niej nie zmienia. Cóż poradzić - poprawił przewieszoną przez ramię torbę. - Ładny tłum nam się tu zebrał - dodał, rozglądając się po pokładzie, chociaż nie dało się ukryć, że jego wzrok przyciągała oddalająca się parka elinek.
- Wyspa przyciąga... w tym i przedstawicielki płci pięknej - odparł Gravaren, patrząc w tym samym kierunku.
- W tym kierunku bym raczej nie podążał - poradził aman. - Fakt jednak, zebrało się nam tu całkiem sporo pięknych kobiet, chociaż z całą pewnością ich zdolności zabijania dorównują urodzie - dodał, chociaż nie sprawiał wrażenie zainteresowanego owymi pięknościami. - Cóż ciebie tu przyciągnęło? Wątpię bowiem by chodziło o owe zabójcze panny.
- Płeć piękna ma w sobie coś... pociągającego - przyznał Gravaren - nie na tyle jednak, by ruszać na niebezpieczną wyprawę w pogoni za spódniczkami... i tym, co kryją. Po prostu wyspa mnie interesuje, a mam nadzieję, że mogę pomóc paru osobom w ochronie ich skóry. Lubię poznawać nieznane rzeczy - dodał.
- Bardzo dobre nastawienie. Rozsądne - pochwalił Tyrus po czym westchnął i pokręcił głową widząc zderzenie, jakie miało miejsce. - Mam nadzieję, że nie dojdzie do bójki - jęknął.
- Masz na myśli płeć piękną a nie wyspę? - domyślił się Gravaren. - A to to już nie od nas zależy... No chyba że chcesz się dorobić guza i usłyszeć parę niemiłych słów.
- O nie, nie mam zamiaru się tam pchać - zaprzeczył, dodatkowo machając dłońmi dla podkreślenia swojego nastawienie. - Ten mały diabeł da sobie radę, mnie tam na pewno nie trzeba - nawet cofnął się o krok. - Chociaż jak zwykle zostawiła broń za sobą - westchnął. - Sam się na wyprawę wybrałeś czy z grupą jakąś? - zapytał, jednym okiem kontrolując sytuację przy zejściu na niższe poziomy.
- Sam - odparł elf. - Ale widziałem tu jedną czy dwie znajome twarze. Zapewne na wyspie się zorientuję, do jakiej grupy warto się przyłączyć. A ty? Jesteś w duecie z Okuri?
Skinął potwierdzająco głową.
- Na moje własne nieszczęście - dodał, robiąc przy tym minę męczennika. - Jak się raz coś takiego przyczepi to później ciężko się tego pozbyć - wyjaśnił.
Gravaren pokiwał głową z udawanym współczuciem.
- Zdarza się... Ponoć po to bogowie stworzyli kobiety, by nam nie było za dobrze na świecie. - Uśmiechnął się.
Tymczasem podeszła do nich castanka, całkiem wysoka jak na swoją rasę i… rozwinięta, co ciężko było przegapić. Zmierzyła obu srebrzystymi tęczówkami, westchnęła ciężko i wskazała palcem torbę z różowymi wstążeczkami.
- Rybka prosiła, bym ją jej przyniosła.
- Skoro prosiła, to się nie krępuj - powiedział Gravaren. - Sądząc po kolorystyce, to właśnie jej torba.
[i]- Dzięki[ /I]- mruknęła castanka i podniosła torbę zerkając Tyrusa, niepewna jego reakcji.
- I przepraszam za zachowanie Okuri. - Aman skłonił głowę. - Z pewnością powiedziała coś czego nie powinna i postaram się by później sama przeprosiła za swoje zachowanie. Proszę nie mieć jej za złe - dodał, wyraźnie przyzwyczajony do roli osoby zajmującej się łagodzeniem wybryków elinki.
- O moich… krąg… nieważne. - Po wybąkaniu tych kilku słów castanka zarzuciła sobie torbę na ramię.-Bardzo im zależy na czasie, więc… pozwolicie że się pożegnam.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła z powrotem.
Tyrus potarł dłonią jeden z rogów i westchnął.
- Oczywiście że przyczepiła się do jej krągłości, a do czego innego miałaby. Teraz krągłości, później pewnie wzrost, a kto wie, może coś więcej. Bogowie… - Aura bezradności zdawała się otaczać go niczym całun jakiś.
- Życie bez pewnych... niespodzianek byłoby nudne - powiedział, udając powagę, Gravaren. - Ale braku szczerości nie można jej zarzucić - dodał. - W niektórych kręgach to zaleta.
- Dokładnie, w niektórych. Przeważnie jednak kończy się to potrzebą łagodzenia powstałego w ten sposób sporu lub też sięgnięcia po rozwiązanie siłowe co by ktoś przypadkiem swojego ogona nie stracił - pożalił się.
- Może to dlatego, że stale ktoś jej pomaga? - zasugerował jego rozmówca. - Gdyby raz czy drugi dostała po uszach, to może by i rozumu nabrała?
- Szczerze wątpię - wyraził swoją opinię Tyrus. - Zapewne by się wykręciła tym swoim ogonkiem, a później mi by się dostało za to, że jej na pomoc nie przyszedłem. Taki już mój los. - Rozłożył bezradnie ozdobiona szponami dłonie. - Chociaż nie mogę rzec, by zawsze było źle. - Uśmiechnął się, zapewne do jakiegoś szczególnie wesołego wspomnienia.
- Gdyby zawsze było źle, to bym sądził, że źle jest z tobą - uśmiechnął się elf. - Plusy powinny przeważać nad minusami. Inaczej zabawa się nie opłaca.
Po minie na twarzy amana wywnioskować można było, że nie do końca się z elfem zgadzał ale skinął głową.
- Jest jak jest - rzucił z westchnieniem. - Trzeba spoglądać do przodu. Miałeś już może okazję zwiedzić nasz statek? - zapytał, najwyraźniej chcąc zmienić temat na nieco mniej przygnębiający.
- Miałem tę przyjemność - odparł Gravaren. - Ciekawa jest sterownia, ale podczas lotu raczej nas nie wpuszczą. Ale może warto by odwiedzić bar? Podobno oferują trunki z całego świata. Znanego świata.
- No, zaopatrzenie mają niezłe - przyznał Tyrus, kiwając zgodnie głową. - Biorąc jednak pod uwagę ilość kupców, którzy się na tą okazję połasili, nie dziwi mnie to zbytnio. No i sam Leander z pewnością zadbał o to byśmy nie musieli bić się o resztki.
- To pewnie po to, by nikt się nie rozmyślił, zanim postawi nogę na wyspie - zażartował elf. - Ale lepiej cieszyć się dobrze zastawionym stołem póki jest okazja. Kto wie, jaki poziom będą reprezentować kucharze... Pewnie wojskowe racje i nic więcej. Żadnego rozpieszczania - zażartował.
- No, wykwintne jadło to raczej nie będzie, przynajmniej dla nas, zwykłych wojaków - Tyrus pokiwał głową. - Dla tych lepiej ustawionych z całą pewnością znajdą się smakołyki, a takowych nam tu w sumie nie brakuje - rozejrzał się dookoła i faktycznie, nie trzeba było daleko szukać wzrokiem by wypatrzyć przedstawicieli wyższych klas, czy to wśród osób wyglądających na doświadczonych w walce, czy też tych, którzy raczej postępować będą z tyłu i niewiele wspólnego z bojem mieć będą.
- Leander wszak zgromadził na tej wyprawie przedstawicieli niemalże każdej profesji i z każdego szczebla drabiny społecznej. Nasz statek to wszak jeden z wielu, a sam widzisz jaka mieszanka na nim się znajduje.
- Teoria głosi, iż ci "lepsi" jadać będę i sypiać lepiej, w praktyce może się różnie okazać - odparł elf. - Nie jedziemy w cywilizowane strony, nie będą na nas czekać hotele i służba. Może się okazać, że będzie jeden kocioł dla wszystkich. Przynajmniej od chwili, gdy przywiezione z domu zapasy się nie skończą.
- Zobaczymy zatem - odparł jego rozmówca, chociaż nie wydawał się być przekonanym co do słuszność tej teorii. Zaraz jednak jego uwaga z rozmowy przeszła na zbliżające się do nich kobiety.
- Wyczuwam kłopoty - jęknął.

 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Wila : 28-01-2020 o 18:48.
Wila jest offline