Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2020, 19:33   #403
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Nie wiem. Ale możemy znaleźć odpowiedź na twoje pytanie. Panie Nieszyjka! - Zawołał Bogumysł jadącego kilka metrów przed nim wojownika.
Gdy zrównali się zadał podstawowe pytanie.
- Czyja to wieś, Suchodół? Jak tutejszy acan z sąsiadami żyje?
Nieszyjka ruszył szybciej i zrównał się z Bogumysłem. Wychylił się w siodle i zmierzył Dobromira, który jechał z drugiej strony inkwizytora. A potem tonem nauczyciela rozpoczął.
- Ród Czarneckich, który zarządza Suchodołem jest główną przyczyną problemów jakie spotkaliśmy w Sierpcu. W okolicy Suchodołu powstała winiarnia. Ta winiarnia była w rękach rodziny Czarneckich od lat. Głowa rodu, Mieszko Czarnecki poległ dwa lata temu, w trakcie tatarskiego najazdu. Od tamtego czasu domem zajmuje się jego młodszy brat. Dalegor, jeśli dobrze pamiętam. No i Dalegor Czarnecki doprowadził winnicę do rozkwitu. Kościół w Płocku, Dominikanie z Płocka, wszystkie plebanie w okolicy, czy dwór książęcy, wszyscy oni kupują wino z winnicy Czarneckich. Podobno Dalegor nie szczędzi grosza na kościół. A kościół dba o swoich. Czarneccy nawet zawołanie swe od niedawna mają: „Krzyż pewnym mym zbawieniem”.

Rycerz ściszył głos, jakby chcąc podkreślić, że zakończył część oficjalną.
- Ponoć Dalegor nie przepuści żadnej dziewce. A i one lgną doń nie zważając czy samotne, zaręczone, czy zamężne. Podobno też tak naprawdę wszystko w ryzach trzyma ich prababka, Tosława.
- Prababka? -
Zapytał Dobromir. - To ile ona ma dekad?
- Będzie z osiem -
odpowiedział rycerz.
- Baby tyle nie żyją, chyba, że utrzymują konszachty z demonami - podsumował łowca potworów.
- Mężowie również, bez znaczenia, czy ktoś cycki posiada czy też nie - pozwolił sobie Bogumysł na niechętną uwagę.

- Spodziewam się zatem godnego przyjęcia. Brzmi to tak, jak gdyby nieurodzaj z jakiegoś powodu Suchodół, wbrew nazwie, omijał. Na tej podstawie stwierdzam, że wilkołaki tam nie tylko przebywają, a zabić je lub zmusić do uległości łatwym nie będzie. Jeszcze przed rozstajami rozdzielimy się, Dobromirze byś w oczy się nie rzucając ślepił na nasze poczynania i obserwował, kto za mą ręką wodził będzie wzrokiem. Taką osobę podczas popasu stajennego udając wskażesz panu Nieszyjce lub innemu z wojów.
- Naszą wizytę -
kontynuował do herbowego - rozpoczniemy od stawienia się przed panem tych ziem. Zapewne wyznaczy on nam kwaterę, nalegać będę jednak na jej zmianę. Niech nie turbuje to waszych głów, jeśli padną nieprzyjemne słowa. Następnie odwiedzać będziemy plebana, weźmiemy udział we mszy i spróbujemy spotkać się z nestorką.
- W tym czasie -
inkwizytor swoją uwagę znów zwrócił ku zabójcy potworów - potrzebna będzie dziewka dla Dalegora i to ty ją wybierzesz. Być może przysłuży się nam, gdyby zło brało górę. Pozostaniesz w cieniu, aż się z Tobą osobiście skontaktuję.
Bogumysł wspiął się w siodle, by rozciągnąć plecy. Zauważył, że nie tylko dwaj rozmówcy go słuchają.
- Zróbmy krótką przerwę, chcę rozprostować nogi - zaproponował rozglądając się za miejscem, w którym zarówno ludzie jak i ich wierzchowce mogliby zaznać nieco odpoczynku.
Dobromir spojrzał w niebo.
- Panie, nie dalej jak mszę jazdy stąd powinna być przydrożna karczma. Można by było coś zjeść. A co do zadania… Cóż, nawykłem polować na bestie, nie dziewki.


- Przemyślałem to, co powiedziałeś.
Inkwizytor wrócił do rozmowy z Dobromirem już nad miską zupy. Znajdowali się w niskiej ale rozległej izbie. Dopiero co zmówili modlitwę dziękczynną. Bogumysł mówił spowiedniczym szeptem.
- Sam rozejrzę się za odpowiednią kobietą. Dużo bardziej mi pomożesz, jeśli znajdziesz ślady bytności potwora i nie dasz się przy tym złapać. Oczywiście dalej priorytetem będzie spoglądanie na tych, którym obecność Oficjum w Suchodole nie jest na rękę.

Inkwizytor jadł powoli. Najchętniej zasnąłby natychmiast.
- Dotrzemy przed nocą do posiadłości Czarneckich?
Jeden z wojów pokręcił głową przecząco, jednak Dobromir uciął i uniósł rękę zanim tamten zdążył coś powiedzieć.
- Dziś niedługo po zachodzie słońca dotrzemy do Suchodołu. Tam można przenocować. Sama posiadłość Czarneckich jest dalej. Moglibyśmy po przespaniu nocy ruszyć tam z samego rana. Ale wtedy najpewniej po naszym przybyciu do Suchodołu ktoś doniesie Czarneckim o naszej obecności.
- Wygląda zatem na to, że noc spędzimy w tym zajeździe. Zacni panowie, raczcie uzgodnić nocleg z gospodarzem, ruszymy do Suchodołu w nocy by dotrzeć po świtaniu. Dobromir ruszy pierwszy.


Dobromir zrobił łyk pitnego miodu jaki kupił w karczmie. Oblizał delikatnie usta.
- Mogę nieskromnie zapytać wasza eminencjo jak zamierzacie wybrać odpowiednią kobietę?
- Jesteś bezczelny. Zdradziłbym sposób, ale na wypadek, gdyby ktoś cię schwytał synu i siłą informacje chciał zdobyć - nic nie powiem.

Dobromir szybko skinął głową na znak tego, że zrozumiał.
- Panie von Hochburg, znamy się już długo i nigdy wcześniej o to nie prosiłem. Uczyń proszę słudze Oficjum ten honor i udziel nieco swej wiedzy na polu walki zdobytej. Przeczucie nakazuje mi sprawdzić, czy cokolwiek jeszcze siły zostało w mych ramionach po latach studiowania ksiąg.
Germanin wyprostował się wywołany do odpowiedzi.
- Czyże ekscelencja spodziewa się w walce brać udział? Prawda to więc, że u Czarneckich wilkołaki goszczą? Myślicie o wiedzy taktycznej? Czy praktycznej? - w ostatnim słowie spojrzenie wojownika powędrowało na oparty o ścianę karczmy ogromny miecz.
- Praktycznej - odparł Bogumysł szybko.
- W tej zbroi i z tym katowskim prętem to wy panie Hochburg jesteście martwi w starciu z wilkołkiem. On szybki jest. Obiegnie was trzy razy nim broń wzniesiecie. A szpony ma takie, że wasze blachy rozrzuci jak drwal wióry.

- Oby więc dyplomacja ponad różnice wznieść się nam pozwoliła i utarczki uniknąć. Pamiętajcie jednak, że dużo gorszymi od wilkołaków wrogami w tej sprawie płockiej są krwiopijcy podstępni, z wilkołakami w stanie wojny będący. Ta wiedza straszna, choć i mnie wzdragała do niedawna, może się okazać atutem w Suchodole.
- Wilkołka srebrem trza dziabnąć. Szybko. Srebro dla nich jak żywy ogień… Zaraz. -
Dobromir nagle spojrzał na Bogumysła, jak gdyby ten dopiero spadł z nieba tuż na miejsce przy ich ławie.
- Dypolomantować jedziemy? Z bestyjami? Godzi się? - Zasypał kapłana pytaniami.
- Więcej powiem, gdy ruszymy. Teraz tylko przekażę wszem taką naukę, że Pan docenia tych, co swe dary na jego chwałę wykorzystują. Postaramy się sprawić, by bestie rzuciły się sobie wzajemnie do gardeł - skończył, czyniąc na ustach znak ciszy.
Wojowie w ciszy kiwali głowami. Również Dobromir i Klaus von Hochburg. Wszyscy byli pod wrażeniem sprytnego planu inkwizytorów.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 30-01-2020 o 20:03.
Avitto jest offline