Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2020, 03:17   #4
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Niektóre wieści rozchodziły się szybko, niektóre mniej. Jednak wieści o drugiej wyprawie, zastały go w polowym lazarecie, gdzie był bliski powrotu na front walki z argonami. Do tej pory starał się nie myśleć o Rufusie, który przepadł wraz z pierwszą ekspedycją. Tej nocy, miał jednak sen, wyraźny jak żaden do tej pory. Krótki, bo zaledwie mignięcie amańskiej dłoni, skąpanej w zieleni. Na dłoni zaś, odsuwającej zasłonę zielonej roślinności błysnął z kolei sygnet z wprawioną Łzą martwego boga. Kamieniem podobnym do tego jaki wisiał na szyi Farana opleciony rzemieniem, oraz pierścionku Kalii, ich siostry. Sygnet Rufusa. Niektóre sny były po prostu mrzonkami zmęczonego umysłu, ale doskonale sobie zdawał sprawę, że inne, miały o wiele głębsze znaczenie. W końcu, czy nie zostali stworzeni przez bogów, którzy zostali wyśnieni przez tytanów? Przeniesienie zajęło mu nieco czasu, ale w końcu się udało. Po pośpiesznie zorganizowanej podróży dotarł do Veliki niemalże na ostatnią chwilę.

Wraz ze swoim skronym bagażem Faran dostał się na pokład statku, na którym trwały ostatnie przygotowania do wyruszenia. Wpadła na niego lisioucha elinka, przepraszając za zderzenie, już miał się odwarknąć, ale machnął tylko ręką i skierował się do przydzielonej mu kabiny. Z tego co wiedział, i tak nie było sensu, nie wzięła by sobie tego do seca na dłuzej niż parę chwil, zaś aman był zadowolony z tego, że w ogóle udało mu się zdążyć. Kabina nie była wielka, nie był też pewien czy powinien nazywać ją kabiną, czy kajutą. Po krótkiej chwili zastanowienia, doszedł do wniosku, że to mało istotne. Upakował swój1 bagaż i zastanowił się co dalej. Przeciągnął się i zajął sporządzaniem małego zapasu mikstur, dopiero, kiedy był już gotowy, przyjrzał się im z leniwym uśmiechem, był gotów znaleźć coś do zjedzenia i pomedytować.

Na pokładzie, gdzie zdawało się, że zgromadzili się wszyscy, stanął wygodnie, łapiąc się za rogi i zapatrzył się w z wolna oddalające się miasto. Wyglądało pięknie, ale daleko było mu do Kaiator, przynajmniej w jego opinii, a nie miał czasu, by się przekonać czy faktycznie tak jest. Po kwadransie wpatrywania się w dal, poszukał sobie spokojnego kawałka pokładu, by wyciągnąć swoje bongo i pomedytować.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline