Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2020, 18:53   #29
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lauga jechała przez las na grzbiecie Tarana. Była żołnierka a teraz ‘rycerz fortuny’ jak poetycko nazywają najemników inni byli żołnierze, kierowała się do rodzinnych stron.
Czerwona Dolina kiedyś nazywana tak przez roślinność jaka rosła w tamtych okolicach a potem na pamiątkę wielkiej bitwy jaka się tam rozegrała. Podobno skały nadal są zabarwione na czerwono od ilości szkarłatnej krwi jaka się tam kiedyś rozlała. Pech chciał że właśnie tam ich baronia musiała odepchnąć wojsko najeźdźców. Lauga podobnie jak wiele osób z jej wioski została wcielona do armii. Brali każdego kto umiał unieść miecz. Lauga była córką drwala, oczywiście że umiała unieść miecz. Nie pomogło jej to oczywiście w obronie i odniesieniu ran w tej i wielu innych potyczkach zanim nauczyła się poprawnie walczyć, ale przeżyła. A teraz po czternastu latach służby w wojsku baroni i szwendania się z nim od jednej granicy do kolejnej...czasem nawet nie swojego królestwa, postanowiła w końcu skorzystać z prawa do odejścia.
Każdy miał takie prawo, po dziesięciu przepracowanych w wojsku latach można było odejść. I tak zabawiła dodatkowe cztery, głównie z powodów finansowych, jej żołd był tak lichy, że po każdej bitwie chodziła po pobojowisku szukać lepszego miecza, lepszej zbroi czy ubrań. Później nie było lepiej, jeśli chciałeś mieć dobry sprzęt sam musiałeś za to zapłacić. Więc albo miałeś dobre zaplecze finansowe z racji urodzenia, albo byłeś przedsiębiorczy i nie miałeś oporu okradać zmarłych z ich dobytku.

Na szczęście te czasy są już za nią. Dorobiła się przez te lata, dobry koń, tego akurat wygrała w karty od jednego z rycerzy, miał cztery zagarnięte po walce więc nie zbiedniał, a ona zyskała Tarana. Wielka to bestia o ciekawym umaszczeniu i subtelnością jaką opisywało jego imię. Wcześniej należał do jakiegoś wodza barbarzyńskiego klanu który rozplenił się pod jedną z granic i urządzał sobie raidy na okoliczne wioski.

Lauga walczy wielkim dwuręcznym mieczem, początkowo bo uważała, że taka broń pozwala jej trzymać przeciwników na dystans.

***
Dnia ubywało ale z im bliżej słońce było horyzontu tym Lauga i Taran byli bliżej miasta Secomber. Szansa na wygodny siennik w tawernie. Ciepłą strawa przygotowana przez kogoś kto właściwie zna się na gotowaniu, a nie wojskowego kucharza. Nie rozwodnione piwo może piwo, może towarzystwo. Przez chwile czuła się jak na przepustce.
Bramy miasta przekroczyła po zmroku. Ulice oświetlone pochodniami i światłem padających z wnętrz budynków. Tawerna jaką znalazła miała jakąś ‘świńską’ nazwę. Miała wszystko to czego Lauga potrzebowała po długiej podróży.
Dodatkowo miała też plotki. O smoku.

***
Elfi płomiennowłosy mieszaniec bezceremonialnie dosiadł się do ‘zabójców smoków’.
- Przyjaciele. - Powiedziała kobieta, wyglądająca na wojowniczkę. - Plotki że zamierzacie iść na tego smoka obeszły już miasto. Pozwólcie że się przedstawię. Lauga z Czerwonej Doliny. Aktualnie miecz do wynajęcia ale nie przyszłam się tutaj targować o cenę...no może trochę. Zabierzcie mnie ze sobą ma to wasze polowanie.
***

To było przedwczoraj, dzień podróży w jedną stronę. Połowa dnia na dalsza podróż a potem atak. Następnie bezwypoczynkowy powrót.
Dziś przechodziła przez tę samą bramę. Twarz brudna od kurzu, błota i zaschniętej krwi. Popierała starszego mężczyznę, nazywał się Trevor i był tropicielem pierwszej zorganizowanej grupy ochotników. Doczekali się spotkania z tym smokiem. Gadzina zaatakowała ich późnym rankiem na bagnach. Lauga była prawie pewna że gnomi mag nie żył. Co do reszty nie była pewna, mogli zginąć, być ciężko ranni albo porostu błąkali się teraz. Ona znalazła po wszystkim tylko tropiciela. Oboje postanowili że wrócą do miasta. Przegrupują się i wyruszą jeszcze raz.

- Medyka! - Wydarła się ochrypłym głosem na strażnika przy bramie.

***

Znalezienie Caistiny Trannyth nie było trudne, choć zmęczona po paru dniach żołnierka nie była zbyt ruchliwa. Siedząc naprzeciw tropicielki Lauga pochłaniała trzecią porcję gulaszu niczym wygłodniały pies starając się jednocześnie rozmawiać.
- Nie patrz tak na... mnie...mówisz że tobie już płacą….co z tego że będziesz miała jeszcze jeden miecz do nadziania gadziny...nie proszę cię byś urządzała wycieczkę dla ratowania reszty...po prostu jak ich znajdziemy ...albo no wiesz ich ciała to będzie co powiedzieć reszcie…. tylko o to proszę….Po prostu powiedz o której mam być gotowa i gdzie….- Mówiła przełykając jedzenie i popijając piwem. Potem Caistina powiedziała swoje i właściwie były umówione. Tropicielka już miała zapłacone a Lauga wzięła ewentualne rozmowy z jej pracodawcami na siebie.
 
Obca jest offline