Szybka informacja w nawiązaniu do postu, który wrzuciłem niedawno do wątku fabularnego. Maurice nadał w końcu komunikat astropatyczny, na który Winter cały czas czekała! Informacja ta została odebrana przez Chór w Port Wander i czeka na przekazanie Bellicie. Dziedziczka może wysłać astropatkę do Bastionu, ale być może zechce się wybrać tam razem z nią - po pierwsze, żeby od razu na miejscu dowiedzieć się, co napisał Maurice i po drugie, nie była jeszcze wcześniej w takim miejscu jak stacjonarny Chór, więc może chciałaby ujrzeć go na własne oczy.

Jeśli więc zechce polecieć na orbital razem z Bell, musi wybrać jeden ze stateczków (sugeruję najbardziej okazałą z Waszej floty kanonierkę) oraz ewentualną asystę (przyboczni, służący, Christo, etc).

Jeśli zechce zostać na pokładzie, Bell poleci sama, odebrać wiadomość i ekspresowo załatwić spotkanie z konkordialistami, bo Winter zapewne nie będzie chciała zwlekać z poznaniem treści wiadomości.

Co do reszty ekipy, Garlik już na mostku przygotowuje się do odsunięcia fregaty od orbitala, Alecto jest z ostatnią wizytą u konsulariusza, Ramirez pracuje symultanicznie nad oględzinami elementów megaserwitora, jakimś tajnym projektem na własny użytek oraz monitoringiem podzespołów budzącego się do życia Tempesta. Cane może być zajęty kwestiami modlitewnymi albo już pracować pełną parą nad pięćdziesiątką swoich nowych pupilów (zostawiam tu wolną rękę graczowi). Amelia i Christo pracują nad kwestiami bezpieczeństwa wewnętrznego.

Co do pisania nowych postów - Aiko, Ramirez i ewentualnie Corax mają jeszcze do zrobienia te dwie scenki zaproponowane przez Aiko. Co do następnego dnia, dziewczyny same mogą sobie przygotować scenę przekazania kapitan informacji z Chóru i lotu na orbital albo przeskoczyć od razu do wejścia do Chóru (w kopercie otrzymanej od Bell jest tylko prośba o pilne przybycie do Bastionu, właściwa wiadomość wciąż pozostaje w głowie astropaty, który ją odebrał). Wstęp do poczynań Lynxa na mostku oraz Mirka nad megaserwitorem zostawcie mi proszę do zrobienia jutro, bo muszę w pierwszych akapitach przekazać Wam obu ważne kwestie techniczne, resztę każdy napisze sobie sam.

Cane dał znać, że jest zajęty w realu, więc jeśli da mi znać tutaj w technicznym, co arcykapłan poczynia, napiszę mu tę scenkę własnoręcznie albo w ogóle możemy ją przeskoczyć i tylko wspomnieć gdzieś w tle fabularki innej postaci, co Ahallion porabiał w międzyczasie.

W razie niejasności lub dodatkowych pytań piszcie śmiało. Jestem w pracy, ale staram się regularnie zerkać na telefon.