31-01-2020, 19:03
|
#2 |
| Dla wszystkich oczywisty jest fakt, że nasz świat sunie poprzez eter po morzu wszechrzeczy na grzbiecie czterech słoni - Berilia, Tubul, Wielkiego T’Phon i Jerakeena. Są to słonie zbudowane w największej mierze z elephantigenu. Słonie te zaś stoją na skorupie Wielkiego A’Tuina, żółwia zbudowanego z pierwiastka znanego pod nazwą chelonium.
Żółw ów płynie w sobie tylko znanym kierunku. Czasem, podobnie jak i słonie dokonuje defekacji. Niewielu jednak wie, że z odchodów słoni, wielkie żuki gnojarze pracowicie lepią wiele mniejszych planet. Takie planety nie mają kształtu frisbee, jak wszyscy przywykliśmy, a kulki. Osoba wystarczająco cierpliwa i szalona, by nie obawiać się wodospadu krańcowego jest w stanie je zaobserwować wyglądając zza krawędzi Dysku. Osoby takie to astrokoprologowie. Liczą kulki w celach badawczych.
Skoro słonie i żółw składają się z wymienionych wcześniej pierwiastków i wydalają, znaczy, że muszą też go w takiej, czy innej postaci konsumować. Astrokoprologowie od kilku miesięcy obserwują niepokojący spadek odchodów, a to oznacza, że słonie głodują. Każdy wie co się dzieje, gdy słonie głodują, a przynajmniej musi przyznać, że dość krępująca jest świadomość, że na grzbietach takich właśnie słoni spoczywa ich cały świat.
- Eter jest stale pozbawiany Elephantigenu, Nadrektorze Ridcully! - Myślak Stibbons zmęczony długo wygłaszanym monologiem do niewzruszonej twarzy Nadrektora, w przypływie odwagi złapał go za płaszcz i nim potrząsnął. - Słonie głodują! Wiemy przecież, że to sprawka Audytorów Rzeczywistości. Musimy coś zrobić!
Nadrektor Niewidocznego Uniwersytetu Mustrum Ridcully zaczynał zdradzać pewne niepokojące objawy. Gdyby był wulkanem, żyjący w pobliżu tubylcy zaczynaliby się już rozglądać za jakąś poręczną dziewicą. Jego kołnierz wygładził się jakby sam, bez udziału przerażonych dłoni Myślaka. Nadrektor nie wybuchł jednak. Myślał długo, aż zatrybiło.
- Em... to chyba niedobrze - rzekł - zwołaj wszystkich Stibbons, czas użyć… ekhm... magii?
Całe Ankh-Morpork huczało od plotek. Co takiego knuli magowie? Nigdy nikogo nie zapraszali do Niewidocznego Uniwersytetu, a teraz… Nie było jednak wyboru. Słonie głodowały!
Pomysł był prosty. Audytorzy Rzeczywistości nienawidzili nieprzewidywalności, nienawidzili braku konsekwencji i chaosu. Nagromadzenie przypadkowych fluktuacji kontinuum czasoprzestrzennego musiało sprawić, że zjawią się na miejscu w samym apogeum procesu stochastycznego Chaotycznego Fluktuatora Czasoprzestrzennego Stibbonsa, a wtedy wystarczyło uwięzić ich w Niewidocznym Uniwersytecie i zlikwidować. Oczywiście nikt nie poinformował gości, że z całą pewnością Audytorzy Rzeczywistości dla uniknięcia bałaganu w papierach, będą chcieli czegoś podobnego...
Warunek powodzenia przedsięwzięcia był jeden. Dla zwiększenia prawdopodobieństwa pojawienia się Audytorów Rzeczywistości, podczas procesu musiały być tu obecne najbardziej wpływowe osoby Ankh-Morpork i okolic. Co ciekawe, z małą pomocą Pani Cake udało zaprosić się nawet samą Śmierć.
Gdy wszyscy byli na miejscu, podekscytowany Ridcully z jego najnowszą, załadowaną już kuszą u boku, ubrał kapelusz ochronny i bez zapowiedzi uruchomił Fluktuator Czasoprzestrzenny. Ten pogruchotał, podyszał i zabrzęczał, aż nagle…
...w sumie nikt nie pamiętał co się wydarzyło.
Po pewnym czasie, każdy (z wyjątkiem chronionego przez kapelusz Nadrektora) obudził się kimś, kim nigdy wcześniej nie był. Zgodnie z oczekiwaniami wśród zebranych pojawiły się trzy dodatkowe postaci. Najbardziej przerażające w tym wszystkim było jednak to, że pewna kanapka właśnie stoczyła się ze stołu i spadła masłem do góry.
- To niemożliwe!
- O bogowie!
- Och!
- Musiała wcześniej być kotem, Śmierć je przyniosła.
- ...
- ...
- Hm?… Oby nikt ich nie zjadł...
- Kanapka!
- Drodzy goście! - głos Nadrektora zadudnił w sali i nieco przytłumił nastałe poruszenie. - Audytorzy Rzeczywistości są wśród was. Zapieczetowaliśmy Niewidoczny Uniwersytet. Stąd nie ma wyjścia. Czas rozpocząć polowanie!
Kiedy się odwróciłeś w stronę Nadrektora, ten mierzył właśnie w ciebie swoją załadowaną kuszą. W oczach radośnie podskakiwały mu małe chochliki.
- M ó w c o w i e s z. - wycedził przez zęby.
Rozpoczyna się Pierwsza Faza Dnia. Do linczu potrzeba 9 głosów.
Faza zakończy się dnia 02.02.2020r. o godzinie 20:20 (bo lubię dwójki) |
| |