Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2020, 20:13   #239
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Rzucili ostatnie spojrzenia na wieś. Był to ostatni moment na to by wyjechać. Było jasne, że ktokolwiek czaruje, z każdym rzuconym czarem coraz bardziej zbliża się do Farigoule. Podnóże Frugelhornu, kopalnia Grimbina, farma Cassenbrine’ów, gospodarstwo Vernois’ów.

- Kolejny uderzy tam, gdzie krasnoludy zwarły się ze szkieletami. Nieopodal wsi – zawyrykował Alain, przystając na poboczu drogi i przepuszczając wlokących się ludzi przodem. – Są tuż za nami… W jego głosie nie słychać było nadziei, tylko rezygancję. Wyjał miecz z pochwy, przyglądnął się ostrzu. – Było głupotą zgadzać się, żeby ktoś się od nas odłączał. Z pewnością ich trupy zasiliły armię nekromanty…

*

Łupnęło znowu. Dokładnie tak jak przewidział Gascoigne. Kawałek przed wsią.

*

Zwiadowcy wspięli się na znajdujące się nieopodal drogi niskie wzgórze. Był to w miarę dobry punkt obserwacyjny. Przed sobą, nie dalej niż milę od wzniesienia widzieli Farigoule. Było puste. Ostatni uciekinierzy właśnie znikali za zakrętem. To co wzbudziło przerażenie wśród zwiadowców znajdowało się kawałek przed osadą. Mniej więcej w połowie dystansu pomiędzy ich punktem obserwacyjnym a Farigoule. Kilkadziesiąt szkieletów stało w kręgu na poboczu drogi. Ożywieńcza armia uzbrojona była w zniszczoną broń, potargane kolczugi i pogięte tarcze. Szkielety stały nieruchomo, zwrócone do wnętrza kręgu, w którym stała samotna postać. Osoba ta miała targane wiatrem, szarobure zniszczone szaty. Głowę skrywała pod obszernym kapturem, spod którego emanował czerwony blask. W ręku czarownik trzymał długi kostur zwieńczony rogatą czaszką. Drugim końcem laski wodził po ziemi, a tam gdzie dotknął trawy, ta kruszyła się i czerniała. W pewnym momencie uniósł w górę ręce i krzyknął niezrozumiale, przenikliwym wysokim głosem. W odpowiedzi z jasnego nieba w ziemię u jego stóp uderzył piorun, a po chwili gleba poruszyła się i zaczęły się z niej wygrzebywać kolejne szkielety.

*

Czarownik wskazał na wieś i szkielety ruszyły w tamtą stronę. Któryś rozwinął sztandar zatknięty na kiju. Na brudnej szmacie szarpanej wiatrem wyobrażona była przebita mieczem czaszka. Pod upiorną chorągwią armia ożywieńców wkroczyła w milczeniu do pustej wioski.

*

Obie części karawany uciekinierów zbliżyły się do siebie. Pierwsza grupa czekała na tych z tyłu. Krasnoludy flankowały pochód. Kto mógł zbroił się w oczekiwaniu na nieuchronny atak. Od wsi wiało lodowatym, mrożącym kości wiatrem, który poza chłodem niósł powiew grozy i zwątpienia.
 
xeper jest offline