Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2020, 00:48   #150
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 40 - 2519.VIII.13; świt

Miejsce: Ostland; Las Cieni; okolice Kalkengard
Czas: 2519.VIII.13 Backertag (4/8); świt
Warunki: świt, chłodno; pogodnie, mgła, cisza i odgłosy budzącego się lasu, zapach krwi i trupów



Tladin



Tladin przeczekał dobre kilka nocnych, samotnych godzin w splądorwanej, chłopskiej chacie. Ale więcej tych zaskakujących ataków się nie doczekał. Ani żadnego przeciwnika. Nikt się w tej leśnej głuszy nie pojawił przez całą noc. Nie mógł ryzykować snu a był już na nogach od poprzedniego poranka. Podobnie zaczynał mu też doskwierać głód. W końcu ostatni raz jadł coś poprzedniego wieczora gdy w obozie wydawano kolację. No i dokuczały mu jeszcze te rany jakie odniósł przy bramie Kalkengrad i podczas tego pierwszego ataku tutaj. No i jak to w nocy bez ognia i kocy zaczynało być chłodno. A nawet zimno.

Przez noc aż za dobrze krasnolud miał okazję zapoznać się z wnętrzem chaty w jakiej znalazł schronienie. Nie, żeby było zbyt wiele do zwiedzania. Zamiast podłogi było zwykłe klepisko. Do tego ściana dzieląca izbę na pół oddzielająca kuchnię i zaplecze od części mieszkalnej. Obie zostały porzucone i splądrowane. Nie znalazł żadnych ciał ani ludzi ani czegoś innego. Znalazł za to odchody którymi kopytni niejako znaczyli swój teren. Był jeszcze piec ale zimny. Rozpalenie ognia mogło się przydać na ten nocny i poranny chłód ale nie było pewne czy blask ognia albo zapach dymu nie zwabi czegoś.

Ale noc stopniowo rzedła. Kończyła się. Za to jakby na wymianę z ziemi zaczęły się podnosić opary mgły. Z początku ledwo dało się je zauważyć. Ale w końcu gęstniały i gęstniały, że mimo zbliżającej się szarówki świtu nadal ograniczały widoczność do dwóch, trzech tuzinów kroków. Wzmagały też dezorientację wytłumiając odgłosy i utrudniając z którego kierunku i jakiej odległości dochodzą.

Właśnie gdzieś z tej mgły o świtaniu doszły Tladina jakieś odgłosy. Coś zgrzytało metalicznie i dość miarowo. Jakby ktoś się nieśpiesznie zbliżał. Gdzieś od frontu domu. Może nawet to ktoś szedł drogą ale tej drogi przez tą mgłę to nie widział.




Miejsce: Ostland; Las Cieni; Kalkengard
Czas: 2519.VIII.13 Backertag (4/8); świt
Warunki: świt, chłodno; pogodnie, mgła, cisza, zapach krwi, spalenizny i trupów


Karl



Karl czuł się skostniały z zimna. Nocny chłód dał mu się we znaki. Bez ciepłego żaru ognia, bez pierzyn i koców, w nieogrzanym pomieszczeniu gdy trzeba było zachować spokój i bezruch to była bardzo chłodna noc. I nieprzyjemnie się dłużyła. Aż wreszcie, niezmiernie powoli, zaczynała się kończyć. Najpierw dostrzegł jak w tą pogodną noc gwiazdy zaczynają blednąć, w końcu czerń nieba zmieniła się w granat a ten w róż i szarówkę przedświtu. Budził się kolejny dzień a noc powoli ustępowała mu pola. A Karl chociaż głodny, obolały od ran i skostniały z zimna wciąż żył.

Wraz ze świtem przyszła mgła. Podnosiła się powoli pojawiając się na dole i gęstniejąc coraz bardziej. Wraz z mgłą przyszła poranna wilgoć dodatkowo wzmagając uczucie nieprzyjemnego chłodu. Mgła przesłaniała skutecznie to co było ze dwa czy trzy budynki dalej. Więc raczej nie było się co obawiać, że po omacku wpadnie się na coś czy kogoś no ale jednak ograniczała całkiem mocno dalszą perspektywę.

Z tej nocnej ciemności a teraz porannej mgły dochodziły na strych na jakim ukrył się Karl różne odgłosy. I w takiej scenerii każdy wydawał się niepokojący bo wieszczył niebezpieczeństwo. Ale na początku było najgorzej. Gdy biegł po ciemku przez zawalone trupami i gratami ulice. Gdy wbiegł tutaj akurat na ten strych i ukrył się licząc, że mu się uda. Wtedy słyszał odgłosy polowania. Okrzyki podobne do ludzkich, porykiwania jakichś zwierząt, tupot kroków, brzękanie bronią, wyłamywane drzwi, przeszukiwanie pomieszczeń. O tak szukali ich. Na pewno. Ledwo Karl zamknął się na strychu słyszał jakieś kroki na dole. Dwie, może trzy postacie. Wbiegły do środka i przeszły jak burza przez pomieszczenie przewracając to czy tamto. Ale chyba nie przyszło im do głowy zajrzeć na wyższe poziomy. Słyszał jak przeszukują sąsiednie ulice i domy. Nawet dach. W pewnym momencie usłyszał głuche tupnięcie nad sobą. Tylko z innej strony dachu. A potem szybkie kroki gdy ktoś zaczął iść po tym dachu. I kolejne łupnięcie. I znów. Łącznie było ich chyba ze trzech. Ale jak sam niedawno miał okazję sprawdzić, na dachu właściwie nie było kryjówek. A tamtym nie przyszło chyba do głowy sprawdzić niższych poziomów. Więc dość szybko przeskoczyli na któryś z sąsiednich dachów. Słyszał jak biorą rozbieg i potem pewnie skaczą. Jeden, drugi na końcu trzeci.

Szukali ich dość długo. Całą okolicę. Ale w końcu dali sobie spokój. Jak jeszcze było ciemno. A może znaleźli kogoś. Tego Karl nie był pewny. Wiedział, że nie znaleźli jego. Jednak odgłosy dobiegające z zewnątrz świadczyły, że nie jest tam pusto. Dopiero wraz z przyjściem świtu zaczęło się robić spokojniej i ciszej. Chociaż gdzieś z głębi domów, ulic i mgły nadal było słychać jakieś odgłosy. Jednak znacznie dalej i znacznie rzadziej niż wcześniej gdy dominowała tutaj noc.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline