Malaka’feain został przedstawiony tylko z imienia, gdyż nazwisko mu nie przysługiwało. Faktem jest, że niektóre rody, pozwalały mężczyznom, pełniącym ważniejsze funkcje, korzystać ze swojego nazwiska, ale on odrzucił tę możliwość. Zrezygnował też z przywileju, zapuszczenia dłuższych włosów, które w drowim społeczeństwie były wyznacznikiem statusu i pozycji. Wywodził się z ludu i chociaż jego pochodzenie stawiało go niemal na samym końcu hierarchii, nie pozwolił, żeby taki drobiazg przesądził o jego losie. Ścieżka na szczyt była krwawa i brudna, ale po drodze zadbał o to, żeby żadna z wymienionych rzeczy, nie wpływała na to, jak jest odbierany. Szczerze mówiąc to bawiło go, z jaką starannością inni dbali o to, żeby każdy dodatkowy cal długości białych pukli był zauważony. Malaka’feain nie potrzebował informować otoczenia o tym, jaki ma status. Każdy z odrobiną oleju w głowie, wiedział to bez podpowiedzi, a Ci którym zdarzyło się pomylić, najczęściej nie mieli okazji błędu powtórzyć. Ubiorem nie wyróżniał się zbytnio na tle reszty delegacji z dolnego świata. Zdobiony napierśnik, kunsztownie wykonany, z dziwnym wycięciem po bokach, sięgającym od ręki, a kończącym się dwa cale nad skórzanym pasem z zaczepioną na nim pochwą wąskiego miecza z prostą, ale solidną rękojeścią, robił wrażenie i na pirwszy rzut oka widać było, że niewielu mistrzów z powierzchni, moż się równać w rzemiośle z mrocznymi elfami. Spodnie z ciemnej, pokrytej delikatną, czarną łuską skóry, z podobnym rozcięciem od połowy uda, gdzieś do połowy łydki, miały zaczepiony nieco ponad kolanem pokrowiec, na kilka sztuk broni do rzucania, a ciemnoniebieski płaszcz, wszyte mnóstwo kieszeni.
Drow nie był fanem oficjalnych spotkań, na których zwykło się przedkładać ceremoniał nad konkrety, a to miało jeszcze dodatkowy minus. Otaczały go istoty niższe, którymi nie zwykł zaprzątać sobie głowy. Mdliło go od obecności tych wszystkich śmiesznych ludzików, parszywych elfów i całej reszty różnorakiego gówna. Cesarzyk w niczym im nie ustępował.
-Ambasadorka A’ldura ap Vartin, życzyła sobie, żebym pomógł cesarzowi, rozwiązać problem zaginionego członka rodziny. Nie mam w zwyczaju odmawiać jej czegokolwiek, więc stawiłem się na wezwanie. - Malaka’feain uśmiechnął się nieszczerze. - Jestem fechmistrzem domu ap Vartin, a potęży Asag, pobłogosławił mnie rzadkim talentem. Jestem przekonany, że sam podołam cesarskiemu zadaniu i mogę przystąpić do niego choćby zaraz.