Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2020, 01:14   #248
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Dalacitus zajęty był jedzeniem swoich zapasów gdy Dowódca nagle upadł. Z zaciekawieniem obserwował zbiegowisko które nagle powstało, by po chwili ruszyć w kierunku Modliszki. Wciąż z nią nie porozmawiał, co trzeba było w końcu nadrobić.
- Cześć. - zaczął niezręcznie - Co mu się stało? - spytał wskazując dłonią namiot w którym zniknął Canth.
- Jeszcze nic - odparła Modliszka
- Jeszcze? - przekrzywił z zaciekawieniem głowę.
- Tak, jeszcze - powtórzyła się, tak jakby nie chciała wyjaśniać całej sytuacji
- Z każdą chwilą coraz bardziej tajemnicza. - stwierdził Łotr - Kim... Czym jesteś? I skąd tak dużo wiesz? Jesteś Bezimiennym? Jakąś jego... tego... kurwa nie wiem, cząstką?
-Odpowiedź, jakakolwiek, coś zmienia? - zapytała się - Jak myślisz, długo pożyjesz? - zapytała się znienacka
- Pewnie nie zmienia. Ale w ludzkiej naturze jest wiedzieć. A w każdym razie chcieć wiedzieć. - wzruszył ramionami - I czy długo pożyję… To zależy. Jeśli uda mi się przytulić do nich - podbródkiem wskazał Przybyszów - To może. W każdym razie do momentu aż opuścimy ten plan, wątpię żeby nasz błękitnokrwisty przyjaciel chciał im zachodzić za skórę. Jeśli nie… Dzień? Może dwa?
- Chcesz uciec ze służby? No. no, nie spodziewałam się tego po Tobie - spojrzała się głęboko w oczy Łotra. Łotr przez długi czas widział tylko owadzie oczy, jednak przez chwilę coś w nich mignęło. Ciężko mu było sprecyzować co to było, jakiś cień.
- Byłoby miło gdybym został odprawiony z fanfarami, ciężką sakiewką u pasa i buziakiem w policzek ale... Ta podróż wiele mnie nauczyła. Pokazała mi że wszyscy - tutaj zatoczył ręką koło, obejmujące całą karawanę, w tym jego samego - są niewolnikami. Ja chcę wreszcie zaznać namiastki wolności. Nawet jeśli moim jedynym wyborem będzie to gdzie zdechnę.

Modliszka zazgrzytała żuwaczkami, chyba na kształt śmiechu - Nie bój się, nie zginiesz na tej pustyni
- Nie na pustyni, ale... - przez chwilę chciał ją pociągnąć za język - Odpowiedź niczego nie zmienia, prawda? - sparafrazował wcześniejsze słowa tajemniczej istoty i natychmiast zmienił temat - Ponoć jesteś wstanie otworzyć portal do Szarości?
Modliszka od razu spojrzała się w stronę Kalbesana, a ten czując jej wzrok, spojrzał się w dół i nie podnosił wzroku
- Skąd to wiesz, nie będę się pytała, to oczywiste. Chcesz uciec.- stwierdziła niż pytała - Otworzę przejście, ale Ty zostajesz. Twój los się jeszcze tu nie dokończył.
Przez moment Łotr stracił kontrolę nad swoją twarzą. Wykrzywiła się w mieszaninie gniewu i niedowierzania, by po chwili powrócić do wcześniejszego, zaciekawionego wyrazu.
- Raz niewolnik, zawsze niewolnik. - stwierdził sentencjonalnie - Poinformuję obco-planowców, z pewnością się ucieszą.
- O nagle zrozumiałeś swoje położenie. Wcześniej zadowolony ze złota i pozycji Czarnoksiężnika, odkryłeś, że dla niego jesteś tylko pionkiem bez imienia, którego się posyła wszędzie gdzie potrzeba. Co zauważyłeś swój łańcuch u szyi? - zakpiła - Za wybory trzeba ponieść konsekwencje. A ja wcale nie zamierzam ci życia ułatwiać.
- Tak jak powiedziałem wcześniej, ta podróż wiele mnie nauczyła. - Łotr wzruszył ramionami, wyglądało na to że odzyskał kontrolę nad swoimi emocjami - Ale nie masz też zamiaru mi go utrudniać jak mam nadzieję?
- O nie, ja zamierzam was czegoś nauczyć - rzuciła na odchodne, bo skierowała się w stronę przybyszów.

Łotr westchnął delikatnie i obrócił się na pięcie, by po chwili zacząć rozstawiać swój namiot. Nie chciał patrzeć jak jego jedyna nadzieja nadzieja opuszcza ten plan. W zasadzie... W zasadzie teraz było mu wszystko jedno. Nie miał żadnego optymalnego wyjścia z tej całej sytuacji, a w szczególności machinacji bytu który nosił twarz Przewodnika. Pozostawało czekać na rozwój wypadków, jak pionek, którym przecież był.
 
Zaalaos jest offline