Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2020, 11:52   #249
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Eupatryd zniknął w swoim namiocie gdzie spędził kwadrans na medytację i regenerację. Rozważał dalsze kroki. Nie podobał mu się rozkład sił jaki znalazł się w karawanie, ale nie było jeszcze tak źle. Będzie musiał zrobić rundkę po wszystkich stronach by zdobyć więcej informacji. Na pierwszy ogień wybrał przewodnika. To on rozdawał tu karty i od niego zależało najwięcej.
Eupatryd znalazł zwiadowcę zakopanego w piasek niedaleko obozowiska
- Masz chwilę Cha'klach'cha, czy jesteś rozrywany przez pozostałych? - zaczął jak zwykle z pewną nonszalancją.- Powiedziałbym że musimy pogadać, ale wydaje się że nie mam takiej mocy sprawczej.
Cha'klach'cha spojrzał się tylko na Arystokratę. Było to zaledwie muśnięcie wzrokiem i znów patrzył się w dal pustyni. Wyglądał pozornie na niezainteresowanego rozmową. Ale Arystokrata znał się na istotach nie od dziś. Potrafił wyczuć prawdziwe emocje. Wiedział, że źle zaczął. Zaczął przemawiać jak Czarodziej. Niezrażony usiadł obok podążając za wzrokiem kreena. Milczał przez chwilę zastanawiając się nad tym, czy ich przewodnik jest tylko przekaźnikiem, czy czymś więcej? Jak zostanie potraktowana ingerencja w jego umysł?
- Wiesz czego szukam tutaj na pustyni? - spytał w końcu. - Jaki jest cel tej całej szopki zwanej karawaną? -
- Wielu tu szukało swojego przeznaczenia. Jedni z własnej woli, drudzy przy odpowiedniej sugestii. A czasami po to, by już nigdy stąd nie wrócili. Jak myślisz, do której grupy należysz? - odpowiedział wymijająco Thri-Kreen.
- Jeszcze nie wiem. - odpowiedział po dłuższej chwili. - Nie szukam przeznaczenia, szukam przetrwania. Tak jak ty, nie wychylam się, daję szansę innym, ale nie zależy mi na testowaniu kogokolwiek, ani na niczyjej śmierci. Potrzebuję znaleźć coś i zastanawiam się, czy istnieje szansa, żebyś mi pomógł? -
- Myślisz, że ja was przez tą pustynię ciągnę, tylko po to by was zabić? Przecież wy sami się nawzajem wymordujecie, zanim połowę drogi przebędziemy. - zakpiła Modliszka. - Mag nie żyje, niedługo zginie ktoś z waszej dwójki. Ty albo ten Łotr.
- To przepowiednia? -
- Nie, moja obserwacja
- Pożyjemy zobaczymy. - Eupatryd. - W naszym świecie, w mieście rządzonym przez króla-czarnoksiężnika wszystko toczy się wokół konfliktu. Wraz z obecnością Kadira i łotra, wola władców, a przez to konflikty, przeniosły się tutaj. Wraz ze śmiercią maga może zginą i one? Pożyjemy zobaczymy.
Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. -

- A dlaczego miałbym ci w ogóle pomagać? Jesteś najbardziej zadufanym, samolubnym osobnikiem z tej grupy uwielbiającym te swoje małe nic nieznaczące tajemnice. Co masz do zaoferowania poza swoim ego?
- Mam wrażenie, że to samo usłyszał Kadir gdy do ciebie przyszedł. - Arystokrata pozwolił sobie na małą uszczypliwość. - Rozumiem, że nie zaczęliśmy naszego spotkania zbyt dobrze… ale co się stało to się nie odstanie. Nie chcę tutaj wyjść na Kadira i tłumaczyć się jaki to nie jestem… - zamilkł przesypując piasek między palcami.
- Co byś chciał, żebym ci zaoferował? To twoje ziemie z tego co rozumiem, a ja potrzebuje przez nie przejść i coś z nich wziąć. Jeśli masz coś przeciwko temu, wolałbym zaoszczędzić wszystkim kłopotu posyłając ich na pewną śmierć.
- A jak powiem, że siebie, to co Ty na to? Poświęcisz się dla innych?
- Co masz na myśli? -
- Gdybym Ci coś zaoferował, ale przez co będziesz stracony dla tego świata, przyjąłbyś?
- Poniekąd jestem stracony dla tego świata, tu szukam czegoś, co pozwoli mi… odzyskać siebie. - odpowiedział po dłuższej chwili. - Powinieneś jednak wiedzieć, że ten świat, te zniszczenia jakie poczyniła tu magia… władza królów-czarnoksiężników... taka prośba dla każdego będzie jawić się jak zbawienie.
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na twoje pytanie, ale nie ze względu na próżność, czy własne ego. -
dodał pospiesznie, jakby obawiał się, że zostanie źle zrozumiany. Chyba po raz pierwszy stracił luz, którego nawet sytuacja ze smokiem i pozostałymi przybyszami - Co proponujesz? -
Zamienił jeszcze z modliszką dwa zdania zanim Thri-kreen ponownie przeszedł w stan pseudo-uśpienia.
- Niech i tak będzie. - odpowiedział Eupatryd wstając. Pierwszy z przystanków zaliczony.
Ruszył do dowódcy. Widział jak jego słudzy odnoszą go nieprzytomnego do namiotu. Na szczęście okazało się, że nic poważniejszego się nie stało, choć stan głowy dowódcy mógł świadczyć o drobnym urazie.
Pożegnawszy się, ruszył do trojga nieznajomych, którzy postanowili dołączyć do karawany.
 
psionik jest offline