Noc 22 Brauzeit 2518 KI, mur Herrendorfu
Gorejący złocistą poświatą miecz kreślił w ciemnościach nocy lśniące wstęgi, niczym cudowny artefakt broniący wynaturzeniom Pana Wron przystępu do osady. Olivia z trudem powstrzymywała się przed wykrzyczeniem na całe gardło swej euforii. Krew w jej żyłach kipiała od ogromu bitewnego podniecenia, wrzała, dudniła w uszach. Po obu jej stronach pozostali Remerczycy walczyli z równą zajadłością, gruchocząc nieumarłe kości, rozszczepiając próchniejące stawy.
Złocisty miecz syknął przeciągłe, rozpołowił niosącego starą złamaną klingę kościotrupa z taką siłą, że górna połowa ożywieńca wyleciała na zewnątrz parapetu. Olivia roześmiała się szaleńczo, kopnęła zastygłe w nagłym bezruchu szkieletowate nogi.
Następny kościotrup znalazł się przy niej, kiedy cofała się o krok biorąc zamach mieczem. Dostrzegła go kątem oka: wyszczerzone w trupim uśmiechu pożółkłe zęby, żarzące się zielonym blaskiem oczodoły, poszczerbioną prastarymi szramami czaszkę.
Obróciła się w biodrach zamierzając ciąć tę czaszkę na odlew, z całą siłą wkładaną w dziewczęce ramiona.
Przeraźliwy ból eksplodował w jej ciele, kiedy kawałek zardzewiałego metalu wbił się w nią z siłą, której się po przeciwniku nie spodziewała...