Szanowni, czas podsumować dotychczasowy bieg fabuły. Czego dowiedzieliście się do tej pory? Ktoś za pomocą bluźnierczych mocy spala ciała znaczących obywateli złożone w Nekropoliach Sibellusa. Dochodzenie dowiodło, że to utalentowany psionik. Jego ofiarami są zmarli w różnych latach i pochowani w różnych kryptach mężczyźni, których łączy jeden motyw wspólny: swego czasu wszyscy należeli do kręgu współpracowników Barabusa Krane, posiadacza Glejtu Wolnej Floty i statku Nefrit (jego zwłoki również zostały skremowane).

Wydaje się, że Krane nie był przykładnym obywatelem Imperium i ma coś na sumieniu, ale nie wiadomo o nim zbyt wiele. Znacie już imiona i nazwiska jego koterii, wiecie też, że jeden jej członek - lekarz pokładowy - wciąż żyje (tyle, że zwietrzył pismo nosem i zdołał czmychnąć).

Co ciekawe, oprócz wspólnej służby na Nefricie coś jeszcze ich łączy: wygląda na to, że wszyscy mieli upodobanie do specyficznej biżuterii - tak wielkie upodobanie, że kazali się z nią pochować. Zaskakujące są również właściwości tych bransolet, wymagające dokładniejszego zbadania.

Niedługo minie doba od chwili rozpoczęcia śledztwa, które może wstrząsnąć stolicą, ponieważ zdążyło już zainteresować najwyższych dostojników Kościoła, a Wy prowadzicie je pod przykrywką Arbites.

Nadal nie wiecie, kim jest sprawca ani jakimi kieruje się pobudkami. Na wypadek, gdybyście nie zwrócili na to uwagi, wciąż możecie odwiedzić jedno wiarygodne źródło informacji o koterii Krane: jego siostrę Hortance (i żonę Forbana Corribdiana, pierwszego oficera). Gdybyście chcieli, możecie też odwiedzić kancelarię Domu Navis Nobilite Lomb, aby dowiedzieć się czegoś więcej o bardziej enigmatycznym z Nawigatorów Nefrita (bo co do Verdella, wiecie już, że zginął podczas buntu załogi).

Otwarta pozostaje też kwestia tego jak sprawca zdołał zlokalizować miejsca pochówku swych ofiar, jeśli nie dzięki bransoletom.