Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2020, 17:03   #21
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Nieuchronnie nadciągająca awantura zwróciła uwagę wszystkich obecnych w karczmie. Bywalcy dobrze wiedzieli, że lada chwila pięści pójdą w ruch, zwłaszcza że mnich (choć nie do końca świadomie) zdawał się prowokować napastników. Jeden z nich obejrzał się po sali szukając towarzyszy hongala. Jego wzrok napotkał złowrogie spojrzenie Lao. Delikatne ukłucie pierwotnego strachu przebiło się przez upojenie. Zawahał się i nerwowo przełknął ślinę cofając się mimowolnie o krok do tyłu potrącając towarzysza, który akurat brał zamach na Qarę. Cios przez to minął swój cel o dobre kilka palców pozostawiając na twarzy mnicha ledwie powiew wiatru.
- Ochłoń trochę - ostry, rozkazujący głos Yutu rozbił ciszę jaka zaległa w karczmie.
Nieregularna bańka wody pojawiła się nad głowami pijaczków i pękła oblewając jednego z nich jakby ktoś wylał na niego wiadro. Zaskoczony również się cofnął, wpadł na zaniepokojonego towarzysza i poślizgnął na kałuży upadając na ziemię. - Odradzam, naprawdę - rzucił Hira przepychając się pomiędzy patronami przybytku. Nie było mu jednak dane dotrzeć do celu, gdyż kolejne sekundy potoczyły się błyskawicznie.
Qara odsunął się na bok, ale trochę niezręcznie, bowiem popychając przypadkiem jednego z awanturujących się.
- Oj... przepraszam - stęknął szczerze odwracając się ku niemu, ale potrącając przez to brzuchem kolejnego z napastników - Oj, nie chciałem... - słowa ugrzęzły mnichowi w gardle gdy poślizgnął się na wodzie i próbując złapać równowagę oparł się na barku przepraszanego drwala. Przy okazji nastąpił na próbującego powstać z ziemii mężczyznę wywołując u niego głośne, ale urwane stęknięcie.
- Najmocniej przep... - Mnich próbował pomóc drwalowi wstać, ale ten odpłacił się swojemu wybawcy ciosem w twarz. - Ałaaaa.
- Zachowujesz się jak zwierzę więc wszyscy będą wiedzieć, żeś jeno - Yutu postanowiła ukarać pijaczka wypalając na jego czole symbol świni. Drwal odskoczył na oparzony, lecz jego krzyk nie trwał długo, gdyż stół o który oparł się Qara strzelił go szczękę pozbawiając przytomności.
Mnich dostrzegając że ostatni z oszołomionych drwali ma zamiar zaraz upaść na podłogę, nie mógł stać bezczynnie. Kopnął krzesło w jego kierunku idealnie trafiając siedziskiem w nogi, sprawiając że awanturnik osiadł na podstawionym meblu. Mnich odetchnął z ulgą.
- Ludzie, chociaż nie dożyją nawet stu lat, to jednak stwarzają sobie troski na całe tysiąclecia - szepnęła cicho Lao i to był jej jedyny, acz celny komentarz na całe zajście.

Gdy jeden mężczyzna zaległ nieprzytomny na krześlie, a drugi padł na podłogę, na chwilę w karczmie zapadła niezręczna cisza. Przerwał ją dopiero Jocyn, który pojawił się jakby znikąd i nachylił nad drwalami.
- Obudzą się z jeszcze gorszym kacem niż zwykle - powiedział głośno, po czym uniósł głowę prowodyra, pokazując bywalcom jego czoło - A Robyr nie będzie musiał się już nikomu przedstawiać! - ogólny rechot i rozbawienie na sali wyraźnie pokazały, że nikt nie miał przybyszom za złe tej sceny.
- W ciągu trzech cykli słońca znak powinien zniknąć. - Yutu uznała za ważne aby poinformować o działaniu łaski. - Nie polecam go usuwać… tylko sobie krzywdę zrobi.
- Przekażę mu to, jak już się obudzi, piękna pani - Jocyn puścił jej oko, a aasimarka wyczuła nieszczerość w jego głosie.
- I co tu robicie z takimi awanturnikami? - Hira dotarł na miejsce utarczki po fakcie, i jedynie z uznaniem pokiwał głową patrząc na bezkrwawe rozwiązanie sprawy przez Qara
- Jak kogoś stłuką, to lądują na jakiś czas w loszku, żeby ochłonąć - bard wzruszył ramionami - A za zniszczenia płacą z własnej kieszeni. Ale tu nie doszło do jednego ani drugiego -
- I cholernie dobrze! - grajkowi w słowo wszedł stojący wciąż za ladą mężczyzna z brzuszkiem. Był zupełnie łysy i wyglądał niczym archetypiczny karczmarz w tych stronach. Głos miał ochrypły, zapewne od lat przekrzykiwania klientów, ale zadowolony - Raz dostali porządną nauczkę bez rozwalania mi krzeseł! - wskazał sękatym paluchem na mnicha - Następna kolejka dla ciebie i twoich dziwnych towarzyszy na mój koszt - powiedział z uśmiechem - A jeśli chcecie, możecie zgłosić napaść do burmistrza - dodał, patrząc krzywo na wciąż nieprzytomnych awanturników.
Yutu milczała wpatrując się w oznakowanego drwala. Westchnęła cicho do swoich myśli i udała się do stolika. Unikała możliwie najwięcej kontaktu cielesnego z pozostałymi bywalcami karczmy.
- Zgłosić napaść? - zdziwił się Qara - Nie ma potrzeby. Mądry ten kto potrafi się uczyć…
Mnich dostawił krzesła do stołu, oprócz tego zajętego przez nieprzytomnego drwala.
- Wielce dziękuję za kolejkę - skłonił się lekko - Wody jeśli można. Gdy użyczycie szmatki, posprzątam rozlany alkohol.
Lao uśmiechnęła się jedynie nie ruszając się z miejsca i ciesząc się, że jej łuk nadal może stać spokojnie oparty o ścianę. Podniosła spojrzenie szarych oczy na Cygnara. Stare powiedzenia przesuwały się przed jej oczami, pozwoliła im jednak odpłynąć dalej. Nic po mądrości, gdy człowiek jej nie słucha.
- Po co do nas przyszedłeś, ty, który zwiesz się Cygnarem, ty który powołujesz się na stowarzyszenie? Hira przekazał ci wszystko co było do przekazania. - Mówiła spokojnie, dalej delikatnie głaszcząc, spoglądającego na nią żółwia.
Karczmarz spojrzał na mnicha ze zdziwieniem, które szybko zmieniło się w życzliwy uśmiech. Sięgnął pod szynkwas i wyciągnął z niej czysty kawałek materiału, który rzucił Qarze.
- Karczmarze w waszych stronach to mają dobrze. Jaen, pomóż mu! - zawołał młodego, może trzynastoletniego chłopaka, który z ociąganiem ruszył do pomocy mnichowi. Starszy mężczyzna wrócił do czyszczenia kufli i wydawania napitków klientom, którzy wrócili do poprzednich zajęć, ignorując nieprzytomnych - Jestem Trelvar Srebrnik – rzucił pomiędzy jednym a drugim podanym piwem.
- Miło poznać. Możecie mi mówić Qara - odrzekł mnich na kolanach szorując podłogę. Przerwał na moment i zadarł głowę by spojrzeć na gospodarza - Macie tu piekarzy?
- Kassen jest niewielkie, mamy czas na pieczenie własnego chleba - odparł Trelvar z uśmiechem, jakby był z tego faktu dumny - Ale jest stara Maude, wypieka świetne ciasta i bułeczki. Mieszka za mostem, podążaj za zapachem lukru i drożdży -
Qara uśmiechnął się i skinął głową dziękując za radę.
- To spokojne miasteczko - zauważył - Spokój to jeden z tych darów, których zwykle nikt nie docenia zanim go nie straci.
Hira na chwilę przystanął przy barze, gotów zainterweniować gdyby ktoś naprawdę niemądry spróbował wykorzystać pozornie niekorzystną pozycję Qara.
- I, chciałbym zauważyć, jest spokojne pomimo gonitwy za Wiecznopłomieniem - Hira z zaciekawieniem włączył się do rozmowy, ale szybko zorientował się że Qara zadawał całkiem konkretne pytania i postanowił nie wtrącać się w bieg rozmowy.
- Poczekajcie dzień czy dwa, jak młodziaki wrócą - karczmarz odpowiedział Hirze - Jeśli im się uda, to będzie niezła feta -
 

Ostatnio edytowane przez Jaracz : 02-02-2020 o 17:06.
Jaracz jest offline