Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2020, 21:11   #237
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Noc 22 Brauzeit 2518 KI, mur Herrendorfu

Jaśniała, blaskiem silniejszym niż zaczarowane ostrze jej miecza, gorzała niespożytą młodzieńczą energią, z rodzaju zdolnych przenosić góry samą wiarą we własne możliwości, w nieśmiertelność, uczucie tak często towarzyszące młodym naiwnym sercom. Poprowadziła proste cięcie z nad głowy, dzierżąc rękojeść oburącz, głownia uderzyła w bark trupielca, a wsparta siłą, która sprowadza wszelkie obiekty do poziomu gruntu, rozdzieliła potwora na dwoje. Panna Olivia Hochberg odsłoniła w uśmiechu równe, choć nieco niedoczyszczone, drobne ząbki, ujęte w ramę czerwonych z podniecenia ust. Przetarła rękawem twarz zalaną potem i błotem, gdy odjęła rękę od oczu, spostrzegła, że niebezpiecznie blisko znalazł się kolejny upiorny sługa niepojętego czarownika, lekko cofnęła się, przenosząc ciężar na zakroczną nogę, zadowolona, kiedy uznała, że nieporadny przeciwnik nie może jej sięgnąć.

Wtem uczuła szczypanie poniżej piersi, myślała, że gorset się obsunął i uwiera zapinkami, ale uczucie narastało, przeszło w ostre pieczenie. Dziewczyna sięgnęła tam wolną prawą ręką, uczuła wilgoć. - Fleja, zalałam się olivą. - wciąż wypierała najgorsze, ale nie mogła powstrzymać wędrującego na dłoń spojrzenia. Może gdyby nie spojrzała, nie zobaczyła skąpanych w szkarłacie krwi paluszków, może wtedy to co stało się przed chwilą nie miałoby miejsca. Było jednak za późno, Olivia poczuła piekący ból setek wbitych w ciało noży. Poczuła mdłości, śliczne, zadziorne lico przybrało maskę przerażenia. Płomień jaj animuszu zgasł. Skąpany w magicznym blasku miecz stał się niepotrzebnym rożnem, opuścił zdrętwiałe ze strachu palce i ze złowieszczym brzdękiem uderzył o kamienną podstawę muru.

Obdarta z woli i mocy młoda adeptka upadła do tyłu, przysiadając na kształtnym tyłku, spoglądając na czerniącą się na kaftanie plamę pomyślała, że niewiele brakowało, żeby cios obdarł ją z kobiecości. Troszkę niżej, lub troszkę wyżej. Podbrzusze, lub piersi.

Ledwie włosa mierna nić,
Lub pająka zwiewna sieć,
Krok do śmierci,
Nad zbyt blisko,


W ułamku chwili, uświadomiła sobie jak wiele ryzykuje w nie swojej walce, wystawia na hazard własne życie, może nawet przyszłe życie dzieci, które urodzi, ta irracjonalna na tamtą chwilę ochota posiadania potomstwa, stała się impulsem, który pchnął ją dalej.

Niech was wszystkich szlag trafi, razem z pieprzoną Lautermannową i dawno gnijącym Arforlem. Na dokładkę weźcie sobie wujaszka. - syknęła

Obróciła się, opadła na kolana i w tej upokarzającej pozie oddalała się z miejsca rzezi na murze. Wszystkie krotochwile wyparowały z jej głowy, dziewicza błona Saxy -A niech ją zachowa po dębowy płaszczyk - świnki Karla, odwaga przeciskała się czerwonymi kroplami przez palce dłoni przytrzymującej rozcięty brzuch.

- W dupie mam taką przygodę, dobrze rachuję i ładnie piszę. Znajdę sobie pracę u rachmistrza. Spieprzam stąd jak tylko zrobi się jasno. - artykułowała pod nosem, by dodać sobie odwagi dziewczyna.
Chciała dotrzeć do domu zgromadzeń, do suchego koca, ale w otaczającym chaosie nie potrafiła odnaleźć właściwego kierunku. Pozostając na klęczkach, uniosła się w pasie, by lepiej rozeznać się w sytuacji, ku swej rozpaczy oceniła, że oddaliła się ledwie trzydzieści jardów, zacisnęła oczy, ledwo powstrzymując chcące się wylać strumienie łez. Prawą dłonią wciąż trzymała się za krwawiący brzuch, lewą sięgnęła to torby, ale wtedy straciła równowagę w miękkim błocie i runęła twarzą prosto w gnojówkę. To przelało czarę, rozryczała się jak krasnolud nad rozlaną wódką.

Jak w opisie, adeptka zgodnie z opłakanym stanem brodzi w błocku.

MG:
Zbroi nie nosi, więc tylko osobista wytrzymaka =3, żywotność 12, punktów szczęścia pozostało dwa, jeden zużyłem pierwszej nocy na test strachu.


 
Nanatar jest offline