Hira i Lao
Wyglądało na to, że dla tutejszych bójki w karczmie nie były niczym wyjątkowym i ledwie kurz opadł po ostatniej, ci wrócili do rozmów i opróżniania kolejnych dzbanów piwa. Chwilę później kilku co bardziej krzepkich bywalców wyciągnęło niedoszłych awanturników na zewnątrz, przerzucając się dowcipami i docinkami na temat nieprzytomnych. Hira zaś, zamieniwszy jeszcze kilka słów z karczmarzem, wrócił do stolika, przy którym Lao odprowadzała wzrokiem wychodzących właśnie Qarę i Yutu. Nie minęło wiele czasu, a podeszła do nich objuczona naczyniami kelnerka.
- Wasi towarzysze wrócą niedługo, prawda? Mam nadzieję, że ta awantura ich nie zraziła - Asina uśmiechnęła się przepraszająco, stawiając przy stoliku dwa kufle piwa oraz dwa dzbanuszki z zimną i gorącą wodą. Zaraz po tym wróciła szybkim krokiem z dwiema parującymi miskami oraz bochenkiem pachnącego, jeszcze ciepłego chleba. Potrawy nie były wyszukane, ot, zwykły gulasz z dziczyzny dla Hiry oraz potrawka warzywna dla Lao, ale nie można było odmówić im znakomitego zapachu i smaku. Szczególnie po kilku dniach na barce z Walrenem jako “kucharzem”.
Qara i Yutu
Obieżyświat wyszedł nieśpiesznie z zatłoczonej sali i ruszył prosto w stronę stajni. Zamienił kilka słów z chłopcem stajennym, po czym rzucił mu monetę. Młodzik, który teraz wydał się Qarze bardzo podobny do Trelvara, zręcznie złapał pieniądz i pobiegł do wnętrza karczmy, zostawiając ich samych. Gdy bohaterowie weszli do zacienionego, intensywnie pachnącego końmi i sianem pomieszczenia, Cygnar właśnie grzebał w jukach swojego wierzchowca.
- No, to już nie jesteśmy w karczmie. O czym chcesz powiedzieć? O złowrogich rogalikach, a może o morderczych pączkach? - mężczyzna zaprzestał poszukiwań i odwrócił się do Yutu i Qary. Uśmiechnął się kpiąco, ale wpatrywał się w nich z ciekawością, a jego postawa wyrażała zainteresowanie.