Adaptacja i krótki trening nowego ciała zakończył się w idealnym momencie. Wpadli do świętego domu potwory pokraczne. Nieumarli choć nie tak potężni jak ci z kurhanów to nadal stwarzali zagrożenie. Jako strażnik Gondoru Gluckwunschen musiał stawić się i pokonać okropieństwa. Miał kolczugę, miał miecz i był rycerzem. Z przekonaniem swej boskiej misji Ralf ruszył na przód na nieprzyjaciela.
- Za Gon...tfu za Gluckwunschen!!!!- ryknął, by dodać sobie animuszu podczas szarży.