„Nie zamieszkała planeta tak”- pomyślałem- „polecicie wrócicie łatwy szmal”- słowa dziadka kołatały mi się w głowie. Nie było jednak czasu na myślenie i rozpamiętywanie przeszłości. Ciągłe pikanie wykrywacza ruchu wzmacniało ból głowy. Najchętniej rozwaliłbym to urządzenie ale szkoda mi jednego naboju. Pikanie nasilało się, coś zbliżało się bardzo szybko. Człowiek, ocalały marines z komando 2 komukolwiek ono podlega, a może jakieś tutejsze zwierze.
- Ty Polaku weź ten karabin zobacz czy jest cos magazynku. Jesteśmy jak w pułapce więc lepiej żeby coś w nim było. Reszta chwytać za swoje gnaty. Strzelamy krótkimi seriami spokojnie- cokolwiek to znaczyło. Nie byłem w wojsku, nie byłem na wojnie. Dowodziłem jedynie drużyną harcerzy. Ci ludzie mi przecież nie podlegają, nie muszą mnie słuchać.
Wyciągłem swój rewolwer. Miałem 6 pocisków, tyle strzałów. Serce gdyby mogło pewnie wyskoczyło by mi z klatki piersiowej. Tylko zebra trzymały je na miejscu. |