Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2020, 19:43   #101
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Odłamki lodu i płachty śniegu wystrzeliły w górę jak przy eksplozji. A z epicentrum eksplozji wynurzył się olbrzymi robal przypominający drapieżną białą gąsienicę. Swoją paszczą błyskawicznie pochwycił jednego ze skorpiono-humanoidów, a reszta z nich poszła w rozsypkę nie planując ratować pechowego członka “stada”.
- Oby nasycił się tymi stworami zanim zanim nie znikniemy stąd. Ruszać się- van Erp pogoniła ludzi. Nie chciała stać się posiłkiem gąsienicy.
- Lepiej oni, niż my - rzucił Kit, skręcając w bok by ominąć stwora.
- A jeśli to nie jedyny potwór kryjący się pod lodem?- zapytał Pearson, podobnie jak reszta żołnierzy gorliwie wykonujący rozkaz Lili.
- To najwyżej cię zeżre. I nie będziesz mi więcej marudził- warknęła Lili.
- A jak już będziesz w jego brzuchu, to odpalisz wszystkie granaty - dorzucił Kit, a Elizabeth zaczęła się głośno śmiać. Guerra też się zaśmiał, oraz Switch.
- Idziemy dalej… - powiedziała Jean dziwnie obojętnym tonem. - Tylko się trochę rozejść na kilka kroków, luźny szyk…
Gdzieś tam słychać było ryki, skrzeki, piski… AST nie mieli czasu na oglądanie się za siebie i sprawdzanie jak sobie robal radzi z skorpionoludkiem, lub na odwrót. Przemierzając tak lodowe pole żołnierze nagle poczuli jak ziemia drży… nie tak mocno jak podczas niedawnej eksplozji związanej z pojawieniem się robala, ale jednak… wstrząsy były wyczuwalne.
- Fuck! - Warknęła J.R. po czym chwyciła za granat odłamkowy i cisnęła nim jak najdalej za siebie.
- Zapierdalać!! - Ryknęła na wszystkich, po czym sama ruszyła biegiem przed siebie.
Niewiele myśląc sierżant van Erp skorzystała z rady koleżanki i ruszyła co sił w nogach w kierunku, który sobie obrali. Na pytania znajdzie czas późnej. Jeżeli przeżyją.
Kit również nie zamierzał czekać, aż spod śniegu wyskoczą kolejne robale. Ruszył biegiem, starając się biec w odpowiednim kierunku. Podobnie zresztą jak uczynili pozostali żołnierze… ile sił w nogach natura i technologia dały. Za sobą AST usłyszały ryk i dźwięk rozrywanej pokrywy lodowej. Robal wyburzył się triumfalnie i… cóż.. pojawił się tam gdzie eksplodował granat rzucony przez McAllister. I nie było tam nic na co mógłby się rzucić.
Przez chwilę się rozglądał szukając potencjalnych przekąsek, po czym znów zanurzył pod lód i tym razem uciekająca ekipa słyszała dźwięk pękającego lodu tuż za sobą. Robal podążał za nimi, acz… miał trochę sekund do nadrobienia, a granica pola lodowego była już widoczna.

J.R. wyraźnie zwolniła. Najpierw było to niezauważalne, później była na równi z ostatnimi… w końcu była i za nimi. Patrzyła na ich plecy, patrzyła jak uciekają, zatrzymała się. Uśmiechnęła. Odwróciła się do kierunku, skąd nadciągał robal.
- Chuj ci w dupę - Powiedziała pod nosem, po czym zaczęła z Devastatora napierdalać przed siebie, po lodzie, tak gdzieś na dwa metry.. Co okazało się skutecznym, choć kosztownym sposobem odwracaniem uwagi. Stwór będąc pod lodem kierował się drganiami…. i podążał tam gdzie były najsilniejsze. Tam gdzie JR. strzelała.
- JR, w nogi! - zawołał Kit, przez ramię spoglądający za siebie.
- Pieprzona J.R.- warknęła z podziwem van Erp. Była trochę bliżej granicy pól, więc odwróciła się chwytając granatnik i wrzeszcząc do komunikatora - Spierdalaj stamtąd Jean!!- wystrzeliła z niego celując tuż przed robalem.
- Sama spierdalaj… - Usłyszeli wszyscy głos sierżant McAllister w komunikatorach. Głos niezwykle spokojny, i niemal o sympatycznym tonie. A Devastator wciąż pruł. Nastąpił wybuch…
Na szczęście zbyt daleko, by JR. mógł zaszkodzić. Parę odłamków co prawda doleciało jakimś cudem, ale jedynie co zrobiło to odbiło się niegroźnie od pancerza. AST się podzielili. Switch w lekkiej zbroi pruła do przodu i dopadła granicy lodowego pola. Za nią podążali Pearson i Collier. Reszta zwolniła. Guerra sięgnął po swojego taurusa, podobnie poczynił BFG. Żaden z nich nie strzelał. Wybuch granatu zaś sprawił, że potwór wystrzelił spod lodu w górę licząc, że tym razem coś złapie. I znowu nic nie było w bezpośrednim jego zasięgu.
- Frajer - Burknęła pod nosem Jean, po czym odwróciła się na pięcie, i pobiegła do pozostałych na "twardy grunt".
- A ty jesteś szalona... - powiedział Kit, stojący już na bezpiecznym gruncie. - Biedny robalek... pewnie jest zawiedziony... - rzucił z udawanym współczuciem.
- Witamy w krainie lodu - wydyszała ciężko van Erp, gdy tylko znalazła się poza granicami lodu.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline