Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2020, 21:28   #1701
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Na rannym zwierzoczłeku raczej nie zrobiło wrażenia to, że teraz musiał mierzyć się z trzema wrogami. A może zrobiło: rozwścieczyło go jeszcze bardziej. Rogaty olbrzym miał jedną przewagę. Jego broń była znacznie dłuższa, co skutecznie uniemożliwiało podejście do niego i zadanie ciosu. Władał nią z taką lekkością, jakby topór nic nie ważył i otaczał się wyjącymi od wizgu przecinanego powietrza półkolami. O włos! Chybił pokiereszowanego Lothara, który dawał czas nieco jeszcze oszołomionemu Axelowi. Za plecami Kratza czaił się Berni, z mieczem gotowym do zatopienia bestigorowi w plecach, ale przeciwnik cały czas pozostawał w ruchu i za bardzo nie było okazji.

Ryki bestii zagłuszały nawet burzę szalejącą na zewnątrz, nie mówiąc już o hałasach dobiegających z góry, z prywatnych apartamentów baronowej Ingrid.

Ulhednar po raz kolejny rąbnął w drzwi, tak że aż drzazgi poleciały. Rzut oka wystarczył, by Leonard zorientował się, że drewno wytrzyma jeszcze góra dwa ciosy. Przesunął się parę kroków, tak aby znaleźć się koło łóżka i podniósł lampkę. Koty nie odrywały od niego swoich żółtych ślepiów. Jak jeden mąż wodziły nimi za każdym krokiem Geldmanna. W momencie, w którym sięgał do plecaka po zapas oleju w butelce, od drzwi rozległ się ryk tryumfu i rycerz w białej zbroi wszedł do pomieszczenia. Koty, jakby czekając na sygnał do ataku, miaucząc przeraźliwie rzuciły się na Leonarda.

Cios niemal niemożliwy do sparowania. Ostrze idealnie wpasowujące się w odsłoniętą szyję. Głowa spadająca z barków. Lothar zbił cios topora z pomocą lewaka, zaledwie cale od swojego ciała. Sytuacji jednak nie umieli wykorzystać ani Berni, ani Axel. Walczyli dalej. Taniec u podnóża schodów trwał. Trwał do momentu, którym Bernhardt Zingger znalazł się dokładnie tam, gdzie chciał się znaleźć. Pchnął dwoma rękami, dla wzmocnienia ciosu. Czubek miecza wbił się w potylicę stwora i Ranaldyta dla dodania sobie siły krzycząc, naparł całym ciałem w górę. Czuł opór jaki stawiały kości czaszki, ale miecz wchodził coraz głębiej. Wielki topór upadł na ziemię. Bestigor znieruchomiał i jak długi padł na deski.
 
xeper jest offline