Trup wreszcie padł - po odpowiedniej stronie. Zdaniem Axela przynajmniej. A dzięki temu, że bestia padła, można się było nacieszyć kolejnymi minutami życia, pozbierać i przygotować się do kolejnego starcia.
Garłacz, niestety, był bezużyteczny, bowiem Axel wiedział, jak z niego strzelać, ale nie wiedział, co (i jak) w nim naprawić. Wyrzucenie byłoby głupotą, ale w tym momencie stanowił tylko zbędne obciążenie, więc Axel oparł go o ścianę i załadował pistolet, a potem naładował kuszę.
I z kuszą w dłoniach ruszył za Lotharem.