06-02-2020, 12:50
|
#170 |
| Belgijka zaklęła w myślach. Tego jej jeszcze brakowało…. Strzelania do swoich. Niby na wojnie się zdarza, jednak nadal bolało jak cholera.
- Bossmanie wybierz dwóch ludzi. Niech zabiorą tego biedaka do lazaretu. - Powiedziała cicho i rozejrzała się po pomieszczeniu. Musieli się dozbroić, może była tu dłuższa broń.. Lunety… coś co pomoże im walczyć z tą zwierzyną. Jednak najpierw. Pochyliła się nad rannym, dla którego ludzie Bossmana przygotowywali prowizoryczne nosze.
- Widziałeś gdzie to coś pobiegło? - Spytała, nie oczekując zbyt pomocnej odpowiedzi.
- Ja… ja nie wiem - Mężczyzna zakrztusił się krwią. - Nie wiem gdzie to jest ... dopadło tego drugiego a ja… ja uciekłem.
- Rozumiem. Dobrze się spisaliście marynarzu. - Noemie obejrzała się na marynarzy. - Zabierzcie go migiem.
Belgijka zaczekała, aż marynarze wyniosą rannego i dopiero wydała polecenia pozostałym.
- Sprawdźcie czy nie ma tu długiej broni i lunet. - Mruknęła niechętnie. - Musimy się wrócić po śladach i znaleźć tą bestię. |
| |