- Ależ proszę bardzo, siadaj Alfredzie. - chciał pokazać ręką na krzesło, lecz niziołek sam już zdążył usiąść. I bynajmniej nie na krześle, które chciał wskazać Marcus. Wtedy do karczmy weszła Iren, zwracając uwagę niemalże wszystkich zebranych. Marcus uśmiechnął się tylko i krzyknął: - Iren, może usiądziesz z nami? - po czym zwrócił się do Alfreda - W takim razie może teraz zagrasz na swym instrumencie? No, chyba że wolisz najpierw coś zjeść. Tymczasem zaczął przyglądać się innym w karczmie.
__________________ Jest jeden wielbłąd,
Do jednej igły ucha,
Nieliczni zbawieni...
Licznych Bóg nie słucha! |