Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2020, 12:26   #32
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Krasnoludowi było wszystko jedno. Dźwięki były za głośne, światło za mocne, kolory za wyraziste, a wspomnienia wieczora mętne jak błotna kałuża. Niewiele do niego docierało i niewiele obchodziło. Głowa pękała, język wysechł na wiór i… cokolwiek się działo wokół niego, to nie reagował szczególnie na to. I nie dbając o nic, zabrał się rankiem do mozolnego ubierania.
Potem ktoś wpadł, ktoś się pojawił... coś pękło. Nie głowa Olgrima niestety.
Wszystko było przeraźliwie wyraźnie i rozmyte za jednym razem. Nadmiar szczegółów , że świat zmieniał się bolesną układankę kolorów.
Kapłan zdawał sobie sprawę, że wczoraj ostro przesadził z piciem. Dawno tak nie balował.
Ostatni raz... ostatni raz kosztowało to go wiele. Tym razem chyba nie... chyba...

Problem w tym, że kapłan nie pamiętał nic z wczorajszej nocy (poza wizytą w wychodku... chyba, choć nie pamiętał co w tym wychodku zrobił). Zresztą gdy próbował sobie przypomnieć głowa pękała w eksplozji bólu, lub gdy próbował mówić, albo tylko myśleć...
Nic dziwnego, że rankiem kapłan bardziej wyglądał jak krasnoludzkie zombie, niż żywą istotę. I tak jak zombie bezmyślnie wykonywał polecenia. Pójdź tu, siądź tu... rusz się tu.
Pan każe... sługa robi. O ile pan nie wymaga za wiele. Skacowany kapłan miał problemy ze skomplikowanymi działaniami i najchętniej cicho konałby w kącie.
I do tego dążył instynktownie szukając zakątka do przeczekania godzin boleści lub cichego zejścia z tego świata.
Misja przestała mieć już znaczenie. O smoku w ogóle zapomniał, no chyba że gadzina łaskawie skróci jego żywot. Olgrim, na szczęście dla niego, był przygotowany do podróży. Wszak przez większą część swojego żywota podróżował. Teraz zakupił sobie kuca. Idealna okazja by go wypróbować. Krasnolud liczył, że towarzysze wpadną na to by Olgrima załadować na kuca i przywiązać go do niego. By tak mógł z nimi wyruszyć w drogę... albo zemrzeć na zwierzaku.
Oba rozwiązania były dobre dla cierpiącego katusze kapłana.
Nigdy więcej gorzały !!
A przynajmniej do następnej okazji towarzyskiej.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline