Niziołek pobiegł z powrotem.
- Szukają kogoś, kto przyprowadził im psa. Idzie tutaj pół tuzina staruchów, bez broni - zrelacjonował szybko, po czym znalazł sobie słabo oświetlony kąt, z którego mógł w miarę niezauważony obserwować rozwój wypadków i skutecznie miotać pociski.