Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2020, 11:57   #15
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Ubecy? Jakiś rodzaj milicji? Ale co takiego taki Grzesiek mógł przeskrobać… Alkohol sprzedawał na lewo? No, poza wszystkim, jeśli milicja kogoś aresztuje, to po 24 godzinach musi wypuścić – tak przynajmniej Iga słyszała. Powinien więc już wrócić…

Rozmyślania przerwało wejście pani Hanny.
- Szefa dziś nie będzie? – Iga bez skrępowania przeliczyła pieniądze w kopercie. Wyjęła parę banknotów - coś koło 10 % całej sumy – i wręczyła kobiecie.
Hanna uśmiechnęła się i wsunęła swoją dolę za dekolt. Iga czasem się zastanawiała, czy Hanna nie odlicza sobie sama części pieniędzy z napiwków, zbierając podwójną pulę. Nie wpływało to jednak na jej zachowanie - wiadomo, ręka rękę myje.
- Widziałaś tych dwóch, lepiej ubranych? Mówią z rosyjskim akcentem. Kręcą się tu od paru miesięcy… Pytali o coś?
- To co zwykle, czyli kiedy masz następny występ
. - Starsza kobieta wydobyła papierosa i odpaliła go. - Lubią cię.
- Może i tak, ale mam wrażenie, że jest coś więcej …
- Iga była sceptyczna - Żaden z nich nigdy mi niczego nie proponował, to niecodzienne. Z kimś rozmawiają?
- Na pewno nie ze sobÄ….
- Hanna zamyśliła się na chwilę paląc papierosa. Ten rusek chyba gadał kiedyś z Jaśkiem.. Wydaje mi się, że też widziałam jak palili z Grześkiem na zewnątrz. Ten drugi gadał kiedyś, z którąś z kelnerek. - Po chwili starsza kobieta uśmiechnęła się. - Co.. podoba ci się któryś?
- Nie -
zaśmiała się Iga. - Jeśli się tobie podobają - możesz ich brać. Ale to dziwne, że tyle czasu przychodzą, a żaden z nich nawet się do mnie nie odezwał.
- Może po prostu lubią twoje występy
. - Hanna wzruszyła ramionami.
- Może i tak. - Iga uśmiechnęła się i poklepała kopertę. - Spokojnej nocy, Hanno.


***
Lokal opustoszał, ktoś przecierał jeszcze podłogę, ale gości już nie było.
Iga pchnęła drzwi prowadzące na zaplecze i poszukała Tomka wzrokiem.
Mężczyzna zamiatał akurat zaplecze pogwizdując cicho. Widząc wchodzącą Igę skinął jej głową i wrócił do przerwanej pracy. Miał koło trzydziestki, a wojna pozostawiła na jego twarzy bliznę ciągnącą się od policzka w dół i znikającą gdzieś za kołnierzykiem.
- Dobry wieczór - odezwała się kobieta. - Widziałeś Grześka?
- Dzisiaj nie.
- Mężczyzna spojrzał zaskoczony na artystkę. Podrapał się w zamyśleniu po bliźnie. - Wczoraj się już nie pojawił.
- Hmm..
- pokiwała głową. - Podobno go zgarnęli. Coś wiesz? - nie bawiła się w owijanie w bawełnę.
- Na pewno nie zgarnęli go stąd. - Tomek odezwał się z wyraźną niechęcią i wrócił do przerwanego zamiatania.

Iga podeszła bliżej i złapała za górę kija od miotły.
- Stąd pewnie nie…- powiedziała. - Tu się z kimś kłócił, kogoś bał… Tak słyszałam. A ty podobno coś widziałeś. - wbiła pytające spojrzenie w twarz chłopaka.
- No tak… - Tomek westchnął ciężko i spojrzał na stojącą obok kobietę. Jego oczy były chłodne spojrzenie nieco nieprzyjemne. - Po co ci to?

- Hmmm .. dobre pytanie - pomyślała. Po co jej to? Grzesiek ani ją grzał ani ziębi. Powinna mieć go w nosie, prawda? Ale Iga, ponad wszystko, lubiła wiedzieć. Denerwowało ją, kiedy ludzie robili przed nią tajemnice. Ale przyznawanie się do wścibstwa nie było w dobrym tonie…
- Szef się niepokoi. - powiedziała więc. - Prosił, żebym się rozejrzała
- Bo nie ma nikogo innego co?
- Mruknął niechętnie Tomek i zamilkł. Widać było jak układa sobie wszystko w głowie i w końcu westchnął i wzruszył ramionami. - Paliliśmy raz tutaj. Wiesz pogawędka, papieros… Nagle zareagował jakby zobaczył ducha. Przyszedł taki chłopak… ubrany był dziwnie.
- Dziwnie, czyli jak? I kiedy to było?
- Niedawno… ze trzy dni temu?
- Ni to powiedział ni zapytał Tomek. - Ale nie wchodzili do lokalu. Poszli pogadać, tam. - Skinął w kierunku znajdujących się naprzeciwko zaplecza oficyn.

Popatrzyła za jego dłonią.
- Hmm - mruknęła, nie wiadomo czy dziękując, czy potwierdzając. - Jak był ubrany? Mówiłeś, że dziwnie.
- Dziwny to on był cały.
- Mruknął niechętnie Tomek. - Dziwnie chudy, choć po wojnie to sama wiesz… albo i nie. No ale fakt faktem chudy był, wyglądał jak cień albo duch. Do tego miał na sobie niebieskie wdzianko. Sama widzisz jaka jest pogoda. Zimno, tak że ludzie na ulicach zamarzają, a on chyba nawet butów nie miał. Grzesiek poleciał do niego i okrył go własnym płaszczem.
- Czyli znali siÄ™
- Iga myślała głośno. - Obcego by nie okrywał… Może to jego przyjaciel, ktoś z rodziny, brat, kuzyn? Kłócili się potem?
- Z tego co mi powiedział jakiś stary współlokator.
- Tomek westchnął ciężko wyraźnie zmęczony tą rozmową. Usiadł na jednej ze skrzyń wyraźnie dając za wygraną. - Chcesz nieco bimbru? - Wydobył spod skrzyni piersiówkę. - Czy przy przez gardło artystki coś takiego nie przeleci?
Uśmiechnęła się, aprobująco.
- Nie masz pojęcia, co już w tym gardle było.. Kiedyś Ci opowiem.
- obiecała mu.

- Współlokator z teraz, czy z wcześniej? - dopytała jeszcze . - I co ma z tym wszystkim wspólnego bezpieka?
Tomek sam upił łyk i podał piersiówkę Idze.
- Wiesz… nie wypytywałem. Ale jakby był z teraz to by pewnie się tak nie dziwił na jego widok.. Ale kto go tam wie. - Chwilę przypatrywał się pytająco Idze. - Skąd ty wzięłaś tą bezpiekę?
- Jasiek coś wspominał
- przyjęła piersiówkę i pociągnęła niewielki łyk. – Dla mnie trochę za mocne – oddała chłopakowi.
- Stamtąd wyszedł? – wskazała brodą. – Co tam jest?
- Opuszczona kamienica.. A raczej wiesz…
- Tomek skinął podbródkiem jednocześnie popijając pewnie z piersiówki. Na nim wyraźnie trunek nie zrobił wrażenia. - Na piętrach ktoś mieszka. Ludzie, którym zabrano mieszkania, lub ci, którym się nie poszczęściło gdy przyjechali do stolicy. Przyszedł jakby zza niej… ale serio, Iga, tak? Nie mieszaj się w to. Tamten chłopak wyglądał jak zjawa. Widywałem takich… kiedyś.
- Coś ściemniasz
- prychnęła. Alkohol przyjemnie rozgrzewał. - Zjawa? - widać było, że mu nie wierzy. - Serio myślisz, że się nabiorę na jakieś bajki dla dzieci? Zjawy widywałeś? - znów prychnęła. - Bimbru za dużo, ot co.
- Nie zjawy… dzieciaki z getta
. - Tomek prychnął i upił więcej bimbru. - Wyglądał jak one.
- Ach
- Iga wstała i przewróciła oczami. - Tak, na pewno getto… wszyscy są przewrażliwieni w tej materii. Jeśli nawet wyglądał jak dzieciak z getta, to skąd by się teraz wziął? Nie ma już żadnych gett. Coś ci się przewidziało.
Rzuciła okiem na swój przegub - niewielki zegarek na złotej bransoletce wskazywał 23.30.
- Muszę iść. - mruknęła z roztargnieniem. - Transport już pewnie czeka.


***
Do kamienicy matko dotarła po północy. Oczywiście – nikt z lokatorów nie spal, wszyscy jak zawsze dyskutowali, o obecnej sytuacji, tatrze, filmie, przeczytanych i cudem zdobytych książkach… Towarzystwo rzadko kładło się przed drugą. Dym z papierosów spowijał salon.
- Jagusia! – jowialny mężczyzna prze 70 zamachał ręką na widok wchodzącej kobiety – Siadaj na kolana do wujka Jasia!
Iga uśmiechnęła się, samymi ustami.
- Wujku, wujek trochę nie przesadza? już wyrosłam z czasów kiedy wujkowi siadałam… Plany wujka na karierę też siadły, co? – nie mogła się powstrzymać od drobnej złośliwości.
- Właśnie! Twój Jerzy ma reżyserować ten najnowszy film! Podobno wszystkie fundusze na to idą. Może mnie zaprotegujesz?
- Wujek sam musi pogadać z Jerzym..
– Iga zręczne wywinęła się z wyciągających się po nią ramion wujka, odmówiła jednej i drugiej szklanki z alkoholem, wymigała się z kilku propozycji towarzyskich, obiecała, że zaśpiewa jutro, pocałowała matkę w policzek i zniknęła w prywatnej części domu. Składały się na nią dwa niewielkie pokoiki i dociśnięte obok pomieszczenie, mieszczące łazienkę połączoną z kuchenką.

Szybko załatwiła wieczorna toaletę i wsunęła się pod kołdrę.

Mimo zmęczenia sen nie nadchodził. Słyszała śmiechy dobiegające z salonu, jakieś krzyki zza okna, stukoty na schodach.. zwykle, codzienne odgłosy. Zawsze przy nich zasypiała, więc czemu dziś ją rozpraszały?
W końcu zrozumiała – to nie hałasy, to ciekawość. Była ciekawa, co jest w tamtych oficynach., gdzie podział się Grzesiek, o co chodzi z ta bezpieką (może wartko kogoś o to dopytać? Coś jej majaczyło, że bezpieka to nie do końca milicja), tym dzieciakiem z getta (jeśli nie był zwykłym przewidzeniem).
Postanowiła, że jutro zabierze kogoś do pomocy – może Jaśka z kawiarni, a może jednego z młodszych lokatorów matki i popyta w tej kamienicy. Sprawdzi oficyny. Ale to koło południa, jak będzie jasno. Wieczorem znów występ, a w międzyczasie powinna popracować nad swoją rolą w filmie Jerzego. A raczej nad Jerzym, żeby wziął ten film, bo wtedy jej udział stawał się automatyczny.
Powinna jeszcze dopytać Jaska o tego ruska z sali. A może po prostu sama zawrze znajomość z wpatrzonym w nią widzem?

Zapowiadał się pracowity dzień.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 10-02-2020 o 15:22.
kanna jest offline