Olej... fakt, "Borys" zastarał się by go nie było, a przynajmniej tego dedykowanego łodzi. Jednak! Arnold miał jeszcze te fiolki co to do tej latarni prywatnej miał... w plecaku, rzecz jasna. Chyba, raczej, tego nie upatrzył? Prawda?
- Idźcie na deck, powinienem niedługo przyjść z światłem. - powiedział krótko do Hansa i Strażników.
I z tymi słowy ruszył po swój plecak. Nie było teraz miejsca na myśli. Czas leciał między palcami! Teraz liczyło się tylko doprowadzenie łodzi do stanu użyteczności. Kislevczyk? To ju dłuższa historia!