Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2020, 23:12   #772
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Kliknij w miniaturkę

Loftus poradził Gustawowi, by ten zgodził się na plan Brocka zanim Brock wykona go tak czy inaczej i postawi ich przed faktem dokonanym. Von Grunneberg w lot zrozumiał zagrożenie płynące z takiego obrotu spraw i postąpił tak, jak poradził mu jego mag drużyny. Atak sił Harkina na obóz Granicznych zakończył się powodzeniem. Najemnicy mieli teraz dokąd się wycofać, gdyby coś poszło źle. Dostęp do zaopatrzenia się poprawił. Przejęto nawet część łupów. Morale wzrosło zauważalnie. Zadowolenie z decyzji dowódcy i stanięcia po stronie Imperium - także. Za to spadła liczebność obrońców Przełęczy - obóz i zgromadzone w nim łupy wymagały ochrony.

Fortyfikowanie pozycji szło nieźle. Graniczni dopiero się zbierali po drugiej stronie, ale poza okazjonalnym ostrzeliwaniem się zwiadowców obu stron do niczego nie dochodziło. Brock miał także kolejną prośbę do Ostatnich. Dobrze by było dowiedzieć się kiedy główne siły Granicznych tu dotrą (bo że szły w tę stronę by odkorkować Przełęcz było więcej niż pewne) i co zamierzają. Wśród jego ludzi nadal kryli się zwolennicy jego zastępcy (zajmował się zresztą wywiadem dla kompanii), nie mógł więc swoim wywiadowcom w pełni zaufać i bał się, że jeśli któregoś z nich wyśle, to zamiast dowiedzieć się o planach wroga, wróg może poznać jego.


Kliknij w miniaturkę

Do tej pory często zdarzało się, że Ostatni w trudnej sytuacji wtrącali swoje wyjaśnienia z podobnym efektem, jaki wywołuje stalowy pręt upuszczony w wirnik sześćsetmegawatowej turbiny parowej przy trzech tysiącach obrotów na minutę. I wpędzali się w jeszcze większe kłopoty. Tym większą niespodzianką musiało być dla Detlefa, że, wydawałoby się, najmniej wygadany kompan - Galeb, operuje językiem najsprawniej. Sierżant trzymał język za (zgrzytającymi) zębami, a Kowal Run zręcznie wplótł w tłumaczenie szaleństwo ludzkiej kobiety (wiadomo, umgi takie są), machinacje czarodziejów (a jak wiadomo, oni to jak reszta umgi, tyle że nawet gorsi), a na koniec - wątek osobistej misji od Valayi. Żaden khazad nie podważy słów Kowala Run bez dobrego powodu, a i mało który gotów jest do znieważenia Valayi przerywając zleconą przez Nią misję.

Nie wyglądało na to, by ktokolwiek miał czynić mu wyrzuty. Z drugiej strony, gdyby na sali był jakiś szpieg granicznych, uradowałby się co niemiara. Bowiem zebrana wzmocniona drużyna krasnoludów dostała w końcu cel. Skoro miny zostały zrobione i wykorzystane przez krasnoludy nie było powodów do zemsty. Istniała możliwość że Graniczni wywożą elementy huty z Meissen - ale dowodów na to nie było, a do zrobienia inspekcji wozów wojowników nie trzeba było. Za to plugawy czarownik, który wysługuje się wstrętnymi grobi, kala okolicę twierdzy samą swoją obecnością i atakuje Kowala Run na Świętej Misji... Król Alrik rozumował podobnie jak Detlef, ale możliwości i środki miał nieco większe.
Rozkazy dla zaprawionych w bojach krasnoludzkich strażników twierdzy były proste. Maga znaleźć i zlikwidować. Demona - jeśli się uda to też. Grobich - wiadomo. A co do Galeba i Detlefa - jako żołnierze Imperium byli poza rozkazami Króla Alrika, ale poproszeni zostali o wskazanie okolicy, w której ów Tivoli krąży.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline