Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2020, 12:17   #9
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Elizjum w Teatrze im Żeromskiego; ul Sienkiewicza; 25 czerwca 1996; po północy

Jedno, krótkie zdanie, przekazywane z ust do ust z prędkością morskiego szkwału zmieniło oblicze wieczoru. Z początku nawet nic nie znaczyło dla trójki wampirów z Wielkiej Brytanii, bo nie wiedzieli kim był Maciek i czemu nie żył. Sądząc jednak po reakcji zgromadzonych na sali nieumarłych musiał być kimś znacznym. Starszym, może primogenem któregoś klanu… Prawda okazała się zgoła inna, gdy Alicja spytała niewinnie kim był Maciej. Wstrząśnięty, lecz wciąż zapatrzony w wampirzycę Kuba wypalił jednym tchem:

-To jest młody Gangrel… znaczy był… Taki ekolog oddany sprawie, podobno z Greenpeace. A na mieście mówili, że pedałem był za...

Maurycy pokiwał głową załamany:

-Kuba, proszę cię. Chociaż w takiej chwili byś się opanował trochę…

-Przepraszam, taki wątły słabeusz, to pewnie… No tak, więc no... przepraszam… - Janik zamilkł w końcu zmieszany i oddalił się do innej grupy wampirów.

Nie było chyba nikogo kim tragiczna informacja nie by wstrząsnęła. Zych zasępił się bardzo, po tym jak zbeształ Janika i przeprosiwszy zdawkowo młode wampiry odszedł na bok. Alicja, Kordian i Phillip zostali sami pośród kipiejących coraz mocniej emocji.

W rogu sali kainitka o kruczoczarnych włosach wylewała krwawe łzy, pocieszana przez Katarzynę, którą miał już okazję spotkać przelotnie Bleinert. Brujahowie, ci którzy wcześniej próbowali przerwać występ poety teraz kipieli od agresji, nie przebierając w słowach opisując co zrobią temu co to zrobił, choć Claverowi wydawało się, że Krzykacze mogą nie poprzestać na wulgarnym tonie i wyładować wściekłość na pierwszym kto nawinie się im pod kułaki i nie zważając na status Elizjum. Alicja poczuła jak ramię Phillipa na chwilę tężeje ale wczepiłą się w nie jeszcze mocniej. Kątem oka dostrzegła jeszcze jak inna kainitka cofa się w cień wystraszona i niemal w autystycznym odruchu kiwa głową nerwowo przebierając dłońmi. Przeważał jednak smutek i niedowierzanie. Chyba niewielu kainitów postradało życie w prowincjonalnym mieście i śmierć jednego z nich, niezależnie od klanowej przynależności i politycznych układów, zszokowała i w dziwny sposób zjednoczyła miejscową społeczność.

Atmosfera nocy, z przyjemnego, towarzyskiego spotkania zmieniła się całkowicie. Gwar wymienianych plotek zastąpiła piramida przekazywanych z ust do ust histerycznych tez na temat dzisiejszej śmierci, głównie padających z ust Janika. W miejsce szerokich uśmiechów pojawiły się krwiste łzy i kurczowo zaciskane z bezsilności pięści.

Trójka Brytyjczyków stała się na powrót anonimowa, bo nikt nie zwracał najmniejszej uwagi na nowych, pochłonięty wstrząsającymi wieśćmi i jeszcze bardzoej dramatycznymi hipotezami. Jeszcze tego nie wiedzieli, ale za chwilę to oni mieli, może nie tyle przyćmić sensacyjną wiadomość wieczoru, co znaleźć w centrum zainteresowania zgromadzonych na sali nieumarłych...
 
8art jest offline