Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2020, 09:44   #190
Dhagar
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Piątek i Sobota
Powrót z akcji był niezbyt udany. Chociaż udało im się umknąć spod ostrzału i wycofać znad przeprawy to jednak długa ich droga czekała. Do tego samochód raz po raz odmawiał posłuszeństwa jakby nagle zdecydował się uznać, że nie będzie woził po takim terenie swych pasażerów. Marcus do spółki z Lamayem klął takie zrządzenie losu. Mało nie utopili zresztą go po drodze, gdy przeprawiali się tratwą a potem jeszcze nie zakopali go w kałuży błota. “Buźka” przez chwilę rozważał zostawienie złomu jeśli znów zawiedzie, ale odpuścił widząc jak Lamay dba o swoje “dziecko”.

Dotarcie do osady było ich upragnionym celem, choć Marcus nie spodziewał się zastać tutaj dodatkowej karawany innych wozów. I to wyglądających jakby należeli do jakiejś grubej ryby, sądząc po ubraniach ochrony. Ważniejszym jednak póki co okazało się zdanie raportu szlachcicowi, który ich ku temu celowi ściągnął natychmiast.
- Teren utrudniony do przeprawy, zwłaszcza rzeka stanowić może problem. - zaczął Marcus swoje sprawozdanie. - Do przerzucenia pojazdów potrzebne są dość solidne tratwy, ale nie wydaje mi się by tym całym czołgiem dało się powtórzyć to, co da się ze zwykłymi samochodami. Teren zalesiony, podmokły ale myślę że dałoby radę dotrzeć do miejsca przeprawy konkurencji.

- Jakiej konkurencji? Kogo widzieliście? Ilu?

- Dwa wozy, osobówka i van, ośmiu ludzi. Był z nimi były sędzia Hayes, za którego nagrodę wyznaczyli w Federacji. Dokonaliśmy małego sabotażu, ostrzeliwując ich pojazdy dla spowolnienia ich działań. Poza tym to chyba tyle.

Spotkanie z paczką z Detroit było dla Marcusa pierwszym miłym czasem od kiedy się podłączył do ekipy. Latarka i tabletki, ha tego się nie spodziewał. Wnet też podłączył prezent do karabinu, zadowolony z ulepszenia broni.

- Dzięki, z pewnością się przyda. - rzekł do darczyńców. A potem… potem zaczęła się impreza…

Tubylcze granie, które przebiła niejaka Kristi Black - swoją drogą Marcus nie znał jej, ale nie znał praktycznie żadnej z takich gwiazd - nie było dla osobnika z Kill One czymś ciekawym. Bardziej interesował się imprezą samą w sobie, gdzie można było dość zjeść i się napić. Nie spodziewał się jednak, że zostanie zaproszony na lokalny rytuał. Choć bardziej dokładniej nazwałby to orgią, przeciw czemu nie miał żadnych obiekcji.
Pierwsza partnerka wycofała się, może ze strachu przed jego paskudnie wyglądającym ciałem ale za to druga nie miała takich oporów. Ta sama, której uratował tyłek podczas ataku dzikich bestii. Z energią, choć trochę nieporadnie całowała i pieściła jego ciało, nim on zabrał się za nią. A potem, potem już nic nie miało znaczenia poza przyjemnością, zwłaszcza gdy do nich dołączyła jedna z dziewczyn, które weszły do pomieszczenia wraz z Vesną. Dla “Buźki” był to wyjątkowo przyjemny i udany wieczór…

Niedziela
Otworzył oczy, głowa napieprzała go trochę po wczorajszej libacji ale czuł się jeszcze… znośnie. Coś cięższego leżało na nim i powoli uniósł głowę by zorientować się w sytuacji. Dziewczyna z wczoraj spoczywała na wpół na nim, z głową na jego piersiach, udem przerzuconym przez jego brzuch i obejmując go ręką. Wspomnienia poprzedniej nocy wracały i Marcus uśmiechnął się do siebie. Impreza godna zapamiętania.
Dłuższy czas minął nim wstawszy dotarł do miejsca, gdzie znajdowała się woda, aby ugasić palące go pragnienie. Nie był jedynym, który toczył taki bój ale ta walka przynajmniej była do wygrania “bezboleśnie”. Nawodniwszy się zgarnął kolejny dzbanek i wrócił na posłanie. Naczynie postawiwszy z boku ułożył się koło dziewczyny i spojrzał na nią. Po krótkim namyśle zaczął znów przesuwać ustami po jej ciele i pocałunkami rozbudzać ją ze snu. Ta z początku tylko mruknęła przez sen, ale długo to nie trwało zwłaszcza że Marcus z sukcesem błądził po jej ciele dodatkowo palcami od piersi do podbrzusza. Otworzywszy oczy uśmiechnęła się lekko by odpowiedzieć na pieszczoty, dosiadając rozbudzoną męskość swojego partnera.”Buźka” mógł tylko żałować, że takie poranki nie zdarzają się codziennie, a potem wszystkie zbędne myśli zastąpiły kołyszące się w rytmie piersi dziewczyny.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline