Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2020, 20:07   #1706
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Lampa i zaraz po niej butelka po krótkim locie roztrzaskały się na podłodze, wśród miałczącego stada. Kilka kotów jednak zdążyło skoczyć i zaatakować Leonarda. Pozostałe, ochlapane łatwopalną cieczą, miałcząc wniebogłosy i miotając się stanowiły teraz rozrzucone po pokoju zarzewia ognia. Co rusz, od któregoś z nich zapalały się kolejne elementy bogatego wyposażenia wnętrza. Jednak Geldmann nie miał czasu, aby nad tym się zastanawiać. Dwa z kotów, które go zaatakowały były normalnej wielkości i te tylko boleśnie drapały. Problemem był trzeci, wielkości rysia, który skoczył najwyżej i niemal obalił mściciela na podłogę. Leonard oparł się o komodę i poczuł na twarzy bolesne pieczenie, w miejscu w którym szpony rozorały mu policzek. Kot uczepiony jego kubraka, nie ustawał w atakach, chcąc wgryźć się w szyję mężczyzny.

- Fascynujące. Jednak wygląda na to, że Wittgenstein stanie się Ulfshantze. Byleby tylko doszczętnie nie spłonął – w głosie rycerza słychać było rozbawienie. Przez chwilę przyglądał się płonącym kotom i walczącemu Leonardowi, po czym odwrócił się do rozwalonych drzwi, aby stawić opór nadbiegającej grupie awanturników.

Po pokonaniu rogatego olbrzyma wbiegli po schodach na górę, ignorując komentarze rzucane półgłosem przez balustradę, podłogę i ściany. Korytarz był pusty. Gdzieś z góry dobiegało dziwne, narastające bzyczenie. Znacznie bliżej słychać było trzask płomieni, przeraźliwe piski i bolesne miauczenie kotów. Odgłosy te dobiegały zza roztrzaskanych drzwi w głębi korytarza.
 
xeper jest offline