Mushu to, Mushu tamto, Mushu sramto. To było oczywiste, zawsze ktoś czegoś od niego chciał i nawet jak sam nie miał jak czegoś dokonać to gówno z tego. Tak jak z tym starożytnym, kamiennym smokiem co to się rozsypał w pył po jednym pacnieciu w ucho. Same lamusy. Mushu po prostu nie za dużo wiedział i nie mógł nigdy wiedzieć więcej. Miał dwa wybory - albo powtarzać po wszystkich albo w sumie nie robić nic szczególnego.
- Możecie i na mnie głosować jednak ja swój palec wymierzę znowu w Śmierć Szczurów, kręci gościu od samego początku i jak nie jest mafiozą ani błaznem to nie wiem co robi. Ja też może nie do końca wiem i jedyne co mi pozostaje to machanie łapą na jednostki, które wydają mi się podejrzane. Muszę przyznać, że rozdanie kart w tym wypadku nie było dla mnie najłaskawsze - odpowiedział wzruszając małymi ramionkami. Był strażnikiem duchów przodków i sprawował pieczę nad rodem Fa. I tak nie umrze w dosłownym tego słowa znaczeniu! .. Prawda?
__________________ Once upon a time... |