Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2020, 20:56   #65
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Wszyscy ustawili się wokół biurka i znajdującej się na nim szkatułce. To właśnie ona i jej zawartość od wielu dni zajmowały umysł zgromadzonych tam osób, będąc źródłem wszystkich intryg i kłopotów, przez co nawet przelewano krew.
Co prawda podczas kontroli celnej, jeden niedźwiedziołak otworzył już szkatułkę - coś czego kurierzy sami z siebie nie mieli zamiaru robić. Wiadomo było od tamtej pory, że w środku są rozmaite owoce egzotyczne - a przynajmniej w tej oficjalnej części, którą było widać po otwarciu. Tamtejsza kontrola wykazała jednocześnie, że nie przemycano żadnych narkotyków. Później i Tanyr sprawdzał, czy przesyłka nosi ślady nekromancji, ale także niczego złego nie wykrył.
Mimo wszystko, teraz gdy Edmund Hantrel sam otwierał szkatułkę, emocji nie brakowało. Czy to właśnie tych owoców się spodziewał? Czy wszystko było z nimi w porządku? O jakim kontrakcie mówił Edmund i jaką rolę w tym wszystkim odgrywała Księżna Margot? I czy nic jej nie groziło?
Choć konwojenci byli oficjalnie nieuzbrojeni, gotowi byli zareagować na pierwszą oznakę zagrożenia. Gdy Edmund otworzył szkatułkę, oczom wszystkich ukazały się ładnie ułożone, świeże i znakomicie wyglądające owoce egzotyczne ze słonecznej Amaraziliji.


Z wnętrza dało się wyczuć delikatny zapach tej mieszanki owoców, a także chłodne powietrze, które z pewnością utrzymało je w dobrym stanie. Tanyr za pomocą magii nie wykrył aby coś było z nimi nie tak - nie były ani zatrute, ani przeklęte.

- Wygląda na to, że wszystko w porządku - powiedział Edmund zamykając szkatułkę i wyglądał przy tym na zadowolonego. - Gratuluję panowie. Możemy się teraz rozliczyć - dodał prawie od razu, wyciągając z szuflady biurka ich kontrakty, oraz solidnie wypchaną sakiewkę złotych monet.
- Kazutti, zanieś szkatułkę kucharzowi - Edmund zwrócił się do ninja, nieznacznie wskazując mu drzwi po swojej lewej stronie. - A panów zapraszam po odbiór zapłaty i proszę o podpis - zwrócił się do pozostałych.
Nadeszła najlepsza część każdej pracy - wypłata! Edmund odliczył dziesięć złotych monet, a następnie dostawił do tego trzy identycznej wysokości słupki, jak na doświadczonego kupca przystało. Podczas gdy kurierzy podpisywali dokumenty odbierając swoją dość wysoką i zasłużoną zapłatę, ninja zgodnie z otrzymanymi wytycznymi zabrał szkatułkę i zniknął z nią za drzwiami.
Gdy zarobione uczciwie złoto znalazło się w posiadaniu kurierów, mieli oni nie tylko pełną kieszeń, ale także satysfakcję spełnienia i mogliby uczcić wykonanie zadania pójściem na wafle... Ale czekały na nich jeszcze dodatkowe bonusy.
- Z uwagi na waszą zasługę i szlachetne pochodzenie - zaczął Edmund, spoglądając głównie na Tanyra i Zevrana - Księżna Margot zgodziła się udzielić wam audiencji - powiedział uprzejmie.
- Mam wielką nadzieję, że Jej Wysokość podpisze ze mną kontrakt. Proszę zatem abyście nie straszyli jej opowieściami o nekromantach - poprosił delikatnie kupiec. - Złoto przeznaczone dla Delamrosa zaczeka tu na was, a tymczasem zapraszam do jadalni - dodał spokojnie, wstając z miejsca i wskazując drzwi którymi weszli do gabinetu.

Wszyscy wyszli z gabinetu i zaraz na głównym korytarzu przeszli przez pierwsze drzwi po prawej stronie. Był tam mniejszy korytarz, który zakręcał w prawo, ale tam nie skręcili. Wcześniej w korytarzu czekał na nich bardzo postawny mężczyzna w zbroi.


Tanyr go rozpoznał, a był to sam Eryk de Perie. Człowiek znany i szanowany. Osobisty rycerz Jej Wysokości, który w pełni zasłużył na ten szlachetny tytuł.
Zevran nie pamiętał nazwiska mężczyzny, ale widział go kiedyś w turnieju rycerskim, który to ów rycerz wówczas wygrał popisując się nie lada zdolnościami bojowymi.
- Witam. Jej wysokość udzieli wam audiencji - zaczął mówić rycerz iście męskim głosem. - Klękać nie musicie, wystarczy ładnie się ukłonić i przedstawić się. Odzywać się należy ze spokojem i szacunkiem, wyraźnie ale bez krzyków - poinstruował zgromadzonych, z czym nikt nie miał nawet zamiaru dyskutować. - Który z panów nazywa się Tanyr de Hayrys? - spytał na koniec.
- To ja. Miło mi jest poznać Eryka de Perie - odpowiedział Tanyr, nie pozostając w tyle jeśli chodzi o rozpoznawanie ważnych osobistości. Jednocześnie odświeżył pamięć Zevranowi, który w tym momencie w pełni już zorientował się z kim rozmawiają.
- Witam, najlepiej będzie jeśli przedstawi się pan jako pierwszy - odpowiedział rycerz, tym razem zwracając się bezpośrednio do czarodzieja.
- Panie Perie, wszyscy wiedzą jak się zachować. Zadbałem o to dobierając tę drużynę - powiedział spokojnie Edmund, co pomijając cwanego Delamrosa zgadzało się w pełni i wyjaśniało gęste sito, które kupiec zastosował wobec kandydatów do zadania jakie wykonali. - Nie pozwólmy Jej Wysokości czekać - zachęcił z entuzjazmem.
- Dobrze zatem - powiedział Eryk i gotów był otworzyć drzwi za swoimi plecami, gdy zauważył potencjalny problem. - Czyi to pies? - spytał.
- Mój. Jest bardzo posłuszny i ręczę za jego dobre wychowanie - odpowiedział Tanyr. - Ale jeśli to miałby być problem, mogę kazać mu zostać.
- Nie trzeba. Jeśli za niego ręczysz, to w porządku - zgodził się Eryk.

Otwarto kolejne drzwi. Za nimi znajdowała się jadalnia, gdzie przy elegancko wyglądającym stole, zasiadała Księżna Margot de Frankia.


Księżna była dobrze znaną i ważną osobistością, a także bardzo lubianą i szanowaną. Sprawowała ona władzę w księstwie Frankia. Była bardzo mądra i inteligentna, o czym świadczyły nie tylko jej rządy, ale także dyplom z alchemii na Akademii Nauk - jedynej na Astarii i wyjątkowej uczelni, do której naprawdę mało kto się dostawał, a której ukończyć z powodzeniem udawało się tak znikomej ilości osób, że spotkanie takiej osoby było wielką rzadkością.
Jej wysokość nie była sama. Towarzyszyła jej pewna dama.


Tanyr wiedział, że kobieta nazywa się Volume de Vilan i jest nie tylko damą dworu Frankia, ale i przyjaciółką Księżnej. Pełniła też z pewnością rolę przyzwoitki.
Zevran nie wiedział kogo ma przyjemność spotkać, ale jej obecność nie budziła żadnych podejrzeń. Piwny Rycerz dostrzegł jednak, że uważny wzrok kobiety badawczo przebiegał po osobach, które wchodziły do pomieszczenia.

Trzecią i ostatnią osobom, która znajdowała się w pomieszczeniu był znany im już marmurowy golem o imieniu David, który również spojrzał w ich kierunku.
- Wasza Wysokość, przepraszam za zwłokę. Oto kurierzy o których mówiliśmy - Edmund przedstawił ich wstępnie.
 
Mekow jest offline